wtorek, 27 grudnia 2011

Święta były piękne...

...powiedział mój Mąż.
I ma rację.
Było pięknie.
Inaczej niż w zeszłym roku, w szpitalu na neurochirurgii.
Inaczej, niż w 2007, gdy Dzieci krążyły między stolikami w hotelu w Scarborough.
Inaczej, niż w 2003, gdy wzywaliśmy lekarza do chorego Męża.
Inaczej, niż w 1999, gdy mój przyjaciel Lęk wysuwał swoje łapczywe pazury i trzymał mnie w domu.
Inaczej, niż w 1981, gdy pod choinkę dostaliśmy w prezencie żółty ser.
................

Było pięknie.
Choinka zielona....





















Pięknie przystrojona....



















Pod choinkę Święty podłożył prezenty, dla Małych i Dużych...













Jeśli ktoś zasłużył!



Na stole niebrzydkim...











Było jadło....











....i napitki.


















A wszystkie życzenia
czekają spełnienia!!!!






















Słodkiego, Dosiego Roku!

wtorek, 13 grudnia 2011

Dręczycielki



Dzieci mają
poczucie humoru:)















- A teraz poćwiczymy języki...- powiedziała, jak zwykle we wtorek, moja koleżanka Ania.
- Och, pani to nas zamęczy z tymi językami! - sarknął karcąco Mateusz.

Przed naszymi zajęciami odbył się koncert. Panie z filharmonii śpiewały pastorałki i kolędy, pan Teodor grał na wiolonczeli. Dowiedział się przy okazji, że jego instrument brzmi "
inniej" niż skrzypce.
Rozmawiałyśmy sobie potem z dzieciakami o tym, co im się najbardziej podobało. Pomyślałam, że zapytam o imię pana Teodora, które zawiera wdzięczną do ćwiczeń głoskę "r".
- Pamiętacie, jak miał na imię ten pan, który grał?
- Tak! - zawołała Daria, ucieszona, że nareszcie coś wie. - Wiolonczel!

No, dobrze. Ćwiczymy samogłoski. Szukamy słów na "u".
- Jaki jest Mateusz, gdy założy na siebie kurtkę?
- Ubrany!
Doskonale!
- Jaką twarz ma mama, gdy się cieszy na widok dziecka?
- Uśmiechniętą!
Brawo!
Obejmuję serdecznie Weronikę, żeby
zademonstrować słowo "ukochana".
- Jaka jest teraz Weronika?
Nie wiedzą. Podpowiadam:
-
Uk...
- Ukośna! - krzyczy triumfalnie Daria.
Jagódka opluła ze śmiechu stół.

To jeszcze nie koniec głoski "u".
- Jaka jest Jagódka, gdy wychodzi po kąpieli z łazienki?
- Uuuu....czysta! - klaszcze w ręce zadowolona z siebie Weronika.

Urocze:)



środa, 7 grudnia 2011

Nic śmiesznego
















Wczoraj w przedszkolu. Jednak nic śmiesznego się nie wydarzyło.
Dzieciaki gadały jedno przez drugie. Były podekscytowane, bo miał przyjść Mikołaj.
Uciszałyśmy je bez rezultatu. One same też się uciszały nawzajem, a raczej przekrzykiwały.
- Cisza! Cisza!
- Cisza na morzu! - krzyknęła Jagódka.
To był dobry pomysł.
- Cisza na morzu, wicher dmie, za chwilę bałwan odezwie się! A tym bałwanem będzie ten...
Zamilkły, jak zaklęte. Rysowały zawzięcie. Pomrukiwały. Ziewały. Pochrząkiwały. Pokasływały.
Wychodziły z malowankami i żegnały się z nami na migi. Papa!
Żadne się nie odezwało!
Nikt nie chciał zostać bałwanem!
W przeciwieństwie do niektórych dorosłych....

piątek, 2 grudnia 2011

Nadzieja














Nadzieja






Matką głupich.
Matką zrozpaczonych.
Matką bezradnych.
Matką oczekujących na cud.
Matką wątpiących.
Matką zmęczonych walką
Matką liczących chwile szczęśliwe.
Matką żyjących pomimo.
Matką chorych.
Matką cierpiących.
Matką towarzyszących cierpieniu.
Matką czuwających nocą.
Matką gotowych na wszystko.

Chwytamy się tej nadziei jak sopla lodu. Na chwilę.
Czekamy na czyjąś rękę silną.
Rękę Boga albo Chirurga.
A może to ta sama ręka...