piątek, 28 września 2012

Jeden fałszywy krok


Krzyś odchodzi.
Dokąd? Nie wiem
I nikt nie wie w całym Lesie.
Dość, że idzie, że odchodzi,
Aż nam wszystkim płakać chce się.















Kiedy upada człowiek, upada cały świat.
Tak właśnie myślę.
Mąż upadł.
Jego krzyk ciągle mam w uszach. 
Mozolnie, od tygodni budowany nowy kawałek życia, runął w jednej sekundzie. 
Ból pożarł wszystko, jednym kłapnięciem szczęk. 
Nienażarty. Łapczywy. Podstępny. Mściwy.
Nie da się oszukać. 
Różowe tabletki z morfiną mu nie wystarczą.
- Najbardziej boli mnie dusza. - powiedział Mąż.
Płakaliśmy razem.


piątek, 7 września 2012

Psycholog do psychologa...



Na dobre,
i na złe...












...już chyba nie pójdzie. Przynajmniej na razie.
Napisałam wczoraj tytuł i się opublikował jakoś samoistnie:)
Psycholog, chociaż baba, musi radzić sobie sam.
Psycholog u psychologa (też baby), nie zachowuje się, jak prawdziwy pacjent.
Stara się być pacjentem dobrym, takim, któremu się poprawia i psycholog (jeden i drugi) może się cieszyć. Z sukcesu. Z tego, że kryzys mija.
Ale ten psycholog - terapeuta, chociaż miły, mądry i ładny, nie udźwignie tej gry z psychologiem - pacjentem. Gry w udaną interwencje kryzysową.
Bo jest za ładny. I za młody.
Sama przed sobą zdemaskowałam te grę i już nie będę tych dwóch psychologów oszukiwać.
Jest źle. Płaczę.
Wracam do wierszy sprzed lat trzydziestu i płaczę jeszcze bardziej.
Płacz pomaga, powiedziała córka (też psycholog).
Ma rację.
Jest dobrym psychologiem.
I dobrą Córką.