niedziela, 27 października 2013

Ersatz

Odebrałam skrypt z Politechniki.
W przedmowie do drugiego wydania napisano:
"do obecnego wydania skryptu dołączono nowy rozdział 17 o równaniach różniczkowych (...) Materiał w nim przedstawiony powstał na podstawie wykładów prowadzonych przez naszego nieodżałowanego, przedwcześnie zmarłego kolegę Andrzeja P.(...)"

Znowu się popłakałam. 
Wszystko tam jest takie " jego": pokój, winda, korytarz, portiernia, gabloty na ścianach..
Panie w sekretariacie, które umilkły na mój widok. 
Pani Joasia, bliska współpracownica.
Studenci na schodach.
Ludzie, którzy Go pamiętają, z którymi pracował, żartował, śmiał się.
Droga do przystanku.

Pomyślałam bez sensu, że teraz musiałby jeździć z przesiadką...
A moja druga myśl była taka, że wszystko, czym teraz zapełniam sobie czas, to tylko takie zastępstwo, namiastka  PRAWDZIWEGO życia, które już mi się zdarzyło i więcej nie wróci.
Żebym, nie wiem  CO robiła! 
Moje prawdziwe życie zostało tylko na zdjęciach.


środa, 23 października 2013

Muzyka

Dziwne, dziwne są roboki...
Tak napisała niedawno moja Córka, cytując swojego Tatę.
(Nawiasem mówiąc, ciekawe, czy wie, skąd się te roboki wzięły?)
Ale do rzeczy, czyli, jak wolą niektórzy, do "adremu"-

Kto mnie  zna trochę, ten wie, że najmilszą muzyką dla moich uszu jest CISZA.
Może jeszcze szum wody w strumieniu i ten, co "o szyby dzwoni jesienny" deszcz.

Tymczasem niedawno, wzrok mój przyciągnął afisz przed Kościołem św. Mateusza - KONCERT ORGANOWY.
Poszłam.
Nie wiem, dlaczego poszłam.  Tak miało być, po prostu. 
Muzyka na mnie spadła z kościelnych organów, jak deszcz, jak grad, jak śnieg, jak wszystkie opady  i żywioły razem wzięte. 
Otumaniła mnie. 
Coś mi zrobiła, niewątpliwie.

Potem poszłam na koncert do Katedry Łódzkiej.
Wczoraj słuchałam koncertu na organy i trąbkę.

Oczywiście Bach! 

"Wszystko, coś stracił, wszystko, coś zgubił,
w Bachu, bracie, odnajdziesz."
(to oczywiście Gałczyński!)

Vivaldi. Verdi. Wagner. Liszt.

Siedzę wśród tej muzyki, roztapiam się, wznosi  mnie ku niebu, a potem łup o ziemię! 
I pogłaszcze i zatańczy. 
I leciutko, na paluszkach, i  jak setki kopyt końskich. 
Motyle i husaria. Potok górski i tornado.

Siedzę i łzy mi się leją strumieniami. Tak właśnie - nie szlocham, nie smarkam, nie siąkam, po prostu jakby ktoś odkręcił kranik.

Ja nie wiem, co się stało i jak to długo potrwa.
Wczoraj do parku, na spacer z kijkami, zabrałam nagranego na mp3 Brahmsa. Bardzo był kompatybilny z kaczkami na wodzie i jesiennymi kolorami drzew.

Jutro w Archikatedrze gra Orkiestra Symfoniczna. W programie Bach i Mozart...

Do usłyszenia.




sobota, 19 października 2013

To już rok minął...

............................
To już rok minął,
odkąd znam Twoje imię,
a jutro znów powiem Ci

nie do wiary!

1981 
............................



To już rok minął,
odkąd odszedłeś...
Odkąd  poznałam samotność.

Żyję
bez ciepła Twoich ramion,
bez smaku ust, 
bez rytmu oddechu,
bez zapachu skóry...

Żyję 
dalej.
Dzień po dniu. 
Mam Ciebie
w sobie.
 




wtorek, 15 października 2013

Nie lubię nauczycieli

To obrazoburcze stwierdzenie. 
Nie myślę o konkretnych osobach. Przeciwnie, spotkałam w życiu  bardzo wielu wspaniałych Nauczycieli, od których, naturalną koleją rzeczy, wiele się NAUCZYŁAM.
Nie lubię tej grupy zawodowej, tej masy sfrustrowanych, zgorzkniałych i rozzłoszczonych ludzi.
Wczoraj był Dzień Nauczyciela.  Dzień Edukacji Narodowej.
Dostałam zaproszenie na uroczystość rozdania nagród. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, przyznano mi Nagrodę Kuratora. Taki wspaniały, końcowy akcent kariery.
Ubrałam się ładnie. Nastawiłam pozytywnie. Poszłam.
Zaproszono nas do wspaniałej auli, we wspaniałym gmachu Prawa i Administracji. Doprawdy, gmach na miarę XXI wieku. W Auli Czerwonej, czerwone ściany i czerwone, błyszczące schody. Setki ludzi. Kobiety ładnie ubrane, przeważnie w elegancką czerń, szarość i biel. Kilka w odważną czerwień. Pojedyncze kolorowe ptaki.
Faceci w garniturach.
Fotografowie w bluzach polarowych i trampkach.
Fotele oznaczone nazwiskami. Zgodnie z kolejnością wręczania. 
Kilkunastu "hostessów" szybko i sprawnie wskazywało odpowiednie miejsce.
Powitano:
- władze oświatowe
- władze miejskie
- władze wyższych uczelni
- księży
- przedstawicieli różnych organizacji
- przedstawicieli władz terytorialnych
- dyrektorów różnych placówek 
.....
- nauczycieli

Odśpiewano Hymn Państwowy. Całe trzy zwrotki.
Przemówiła Pani Wojewoda. Zaapelowała do nauczycieli min. o to, żeby dawali dzieciom i młodzieży przykład swoimi zachowaniami. 
Przemówił Wiceprezydent.
Przemówił Kurator Oświaty
Przemówił Ksiądz Infułat.

Zaczęto rozdawać. 

Do rozdania rzeczywiście było dużo. 
Różnego koloru Krzyże Zasługi i Medale za Długoletnią Służbę.
Medale Komisji Edukacji Narodowej.
Nagrody Ministra...

No i... 
No, i z rosnącym niedowierzaniem, zdegustowaniem i zażenowaniem obserwowałam, jak kolejni odznaczeni zabierają swoje manatki i WYCHODZĄ!!! 
Oklaski dla każdej następnej grupki ściskającej Oficjalne Ręce były coraz marniejsze.
Jako obdarzona nazwiskiem na literę z końca alfabetu byłam jedną z ostaniach w "świetle ramp". Spojrzałam w górę, na wznoszącą się aulę i zobaczyłam zdziesiątkowane, żeby nie powiedzieć przetrzebione, rzędy krzeseł.
A na koniec zapowiedziano jeszcze występ kameralnej orkiestry uczniowskiej ze szkoły muzycznej. Dziewczyny były naprawdę przygotowane pod każdym względem. W czarnych, wieczorowych sukniach, z pięknie rozpuszczonymi włosami, grały wspaniale. Dyrygent, też w czerni, podał rękę swoim "pierwszym skrzypcom", czyli filigranowej dziewczynce z burzą jasnych loków. 
Bardzo głośno biłam im brawo, ale i tak nie zastąpiło to tych setek rąk, które  zniknęły wraz z właścicielami. 
A trzeba dodać, że były to ręce nauczycieli Najlepszych z Najlepszych, wybranych z całego województwa.


Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie - kanclerz Jan Zamoyski

Cóż, nic dodać...