niedziela, 4 maja 2014

:(

"Kiedy smutek po stracie nieco zelżeje, kiedy przestaje być obecny przez całą dobę, wdowy nabierają nadziei, że żałoba kiedyś ustąpi.
Czują się już trochę lepiej, a życie od czasu do czasu przynosi im drobne radości.
Być może zajęły się czymś, na co we wcześniejszym życiu nie było ani miejsca, ani czasu. 
Czują, że wraca nadzieja na dalsze życie.
Jednak po jakimś czasie, jak grom z jasnego nieba, znów opada je smutek.
Wywołany na przykład dźwiękiem piosenki przypominającej zmarłego męża, obrazem, zapachem (...), czymkolwiek, co porusza jakąś bolesną strunę w głębi serca.
Myśli się wówczas: Przecież już się z tym uporałam, wszystko szło już tak dobrze, a teraz znów krok w tył. Czy to już nigdy się nie zmieni?"

"Możemy też ulec niebezpiecznej pokusie, by pokazywać na zewnątrz naszą pozorną równowagę, by na każdym kroku sygnalizować, że wszystko jest w porządku.(...)
Rzeczywiście wdowy emanują czasem niezależnością, siłą czy zdecydowaniem.
I rzeczywiście czasami trudno otoczeniu dostrzec, że noszą w sobie również wielki smutek po stracie."


Za tydzień będzie 11-ty maja.