wtorek, 31 maja 2016

Dla siebie, dla Ciebie...



Maj, 2008
















Spojrzałam na kalendarz.
Maj się kończy! 
Maj majowy. Umajony.
Ulubiony maj.
A w tym maju nie miałam (nie dostałam, nie kupiłam, nie zerwałam) żadnych kwiatów!
Ani narcyzów, ani konwalii, ani bzów. 
Co za niedopatrzenie!
Przypomniałam sobie taki piękny wiersz, z mojego ulubionego zbioru "Nastolatki nie lubią wierszy".



Dla ciebie, moja miłości
Poszedłem na targ z ptakami
i kupiłem ptaków
Dla ciebie
moja miłości
Poszedłem na targ z kwiatami
i kupiłem kwiatów
Dla ciebie
moja miłości.

Pojechałam więc na targ.
Na targu było dużo wszystkiego.
Dużo sklepów, dużo straganów. Dużo sprzedawców.
Sklepy z butami.
Sklepy z torbami.
Sklepy z ciuchami. Ze spodniami, bluzkami, sukienkami, kostiumami plażowymi, majtkami, biustonoszami, czapkami z daszkiem, kapeluszami słomkowymi, skarpetkami, rajstopami, bluzami z kapturem.
Sklepy zoologiczne.
Sklepy z perfumami w wielkich butlach.
Sklepy z firankami. Z kocami i z bielizną pościelową.
Sklepy elektryczne. 
Piekarnie. Delikatesy.
Warzywniaki.
Sklepy z rybami.
Jatki.
Drogerie.
Na straganach spiętrzone stosy pomidorów, kapusty, ogórków, jabłek, bananów, kalarep.
Pęczki botwinki, koperku, natki, białej cebulki ze szczypiorem, szpinaku i szparagów.
Niepowtarzalny zapach kiszonek, pomieszany ze słodkim aromatem truskawek. 
I. ANI. JEDNEGO. BUKIETU. KWIATÓW!!!

Serio, serio.
Tylko sztuczne kwiaty i pogrzebowe bukiety.
Na przystanku, przycupnięta na stołeczku pani, sprzedawała doniczki z aloesem i innymi kaktusami.
Więc. Kupiłam sobie pęczek rzodkiewek.

Poszedłem na targ żelastwa
i kupiłem kajdany
ciężkie kajdany
Dla ciebie
moja miłości
I poszedłem na targ niewolników
I szukałem ciebie
Ale nie mogłem ciebie znaleźć
moja miłości

Jacques Prévert
przekład Józef Waczków 


Ani kwiatów, ani miłości. 
Tylko rzodkiewki.