Nie witalnych. Na razie. Na szczęście.
Sił "roboczych" nam brak. Czyli rąk do pracy.
Rąk, nóg, serc, głów i chęci.
Brak nam dobrych dusz w "Seniorku".
Werbujemy i werbujemy. I nic.
Mówią, że nie potrafią, że chore, że za stare, że na francuski chodzą, na tańce, na komputery, na hiszpański, na działkę, że włosy siwe, że wstawać się nie chce, że to, że tamto.
A my to młode? Albo zdrowe?
Włosy też siwe, plecy bolą, i zęby, wizyty lekarskie w kajecikach zapisane, niektóre nie mogą się schylać, a inne z trudem się podnoszą.
Pytam się, do czego potrzebna seniorowi 65+ znajomość podstaw hiszpańskiego? Żeby zapytać w Barcelonie o drogę albo toaletę, wystarczy skorzystać z translatora. N'est-ce pas ?
Nie lepiej dawać ludziom, dużym i małym, radość i okazję do śmiechu?
Lepiej, mówię wam, lepiej!
Chodźta, chodźta do nas!
Nie musicie nawet przez zboże, we wsi Moskal już nie stoi.
Czekają na Was emocje, pasja tworzenia, dyskusje, śpiewy i ciasteczka. A potem ukłony, brawa i moc satysfakcji.
I! Uwaga! Ilość miejsc ograniczona! Pchać się!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz