A tymczasem jeszcze przed i w trakcie.
Wbrew planom i oczekiwaniom na cudowne, radosne, twórcze i udane pieczenie, gotowanie, sprzątanie i przyozdabianie, jestem zmordowana, polepiona lukrem, śpiąca i nieusatysfakcjonowana.
Deszcz zapadał umyte szyby.
Koty porozwłóczyły od nowa żwirek po podłodze i po świeżo upranych narzutach.
Farba z farbowanych jajek zlazła.
Syn wylał wywar, na którym miałam zrobić zupę, bo chciał mi ulżyć i umyć garnek.
Sernik opadł, jak krater wulkaniczny i wygląda, "jak coś bez nazwy"
Mięso się nie zdążyło rozmrozić.
Podłoga w kuchni znowu wymaga mycia.
Syn się kaja i mówi: "i tak będzie pysznie!"
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
Deszcz zapadał umyte szyby.
Koty porozwłóczyły od nowa żwirek po podłodze i po świeżo upranych narzutach.
Farba z farbowanych jajek zlazła.
Syn wylał wywar, na którym miałam zrobić zupę, bo chciał mi ulżyć i umyć garnek.
Sernik opadł, jak krater wulkaniczny i wygląda, "jak coś bez nazwy"
Mięso się nie zdążyło rozmrozić.
Podłoga w kuchni znowu wymaga mycia.
Syn się kaja i mówi: "i tak będzie pysznie!"
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!