Na parterze, pod Matusiakiem mieszkał dorożkarz Mielczarek. Mielczarkowie mieli córkę, zięcia i dwie wnuczki, Ewę i Basię.
Obie były młodsze ode mnie. Obie miały jasne, długie włosy wiązane w koński ogon lub kucyki.
Starsza była śliczna, jasna, promienna, młodsza miała wiecznie zmartwioną twarz doświadczonej kobiety. Mimo, że nie były bliźniaczkami, chodziły tak samo ubrane i uczesane. Obraz i dużo gorsza kopia...
Przez ścianę z Mielczarkami mieszkał krawiec Chudzik z całą swoją dużą rodziną - czworgiem, całkiem już dużych dzieci (Zenkiem, Krysią i bliźniętami Marysią i Kazikiem) oraz Dziadkiem i jego czarnym psem Filkiem.
Filek i Limek serdecznie się nie znosiły.
Limek był gruby, biały, kudłaty i flegmatyczny, Filek czarny, szybki, jazgotliwy. Nie lubiły się spotykać.
Psią kolekcję uzupełniała szczupła, biało-czarna chartowata Mucha, mieszkająca w stajni dorożkarza Mielczarka.
Dorożka nie była zaczarowana, ale przejechać się nią przez całą długość naszego podwórka, od bramy do stajni, to była nie lada frajda!
Dorożkę było słychać z daleka, kopyta końskie stukały po kocich łbach jezdni. Przed wjazdem do bramy Mielczarek zsiadał z kozła, otwierał oba jej skrzydła, wprowadzał konia, zamykał bramę ... i to był właśnie ten czas na dobiegnięcie. I po błagalnym:
- Proszę pana, możemy się przejechaaaać??
...wskakiwaliśmy na stopień albo na ławeczkę.
Basia i Ewa mogły nawet jeździć na koźle!
W późniejszych czasach, gdy Mielczarek poszedł na emeryturę i zniknęła, nie wiedzieć gdzie, dorożka z siwym koniem, przyjemność "przejechania" fundował nam właściciel fabryczki plastikowych drobiazgów, pan Lisner, który przyjeżdżał do pracy "taksówką". Tak mówiliśmy na wszystkie osobowe samochody. Pan Lisner miał Wartburga.
Nikt w całej kamienicy nie miał auta.
Pierwszym luksusowym przedmiotem okazał się telewizor kupiony przez krawca Chudzika w latach sześćdziesiątych.
Na oglądanie telewizji wpuszczał po opłaceniu za wejście 2 zł od osoby (tyle kosztowało jedno ciastko).
Mnie i mojego Brata wpuszczał czasem za darmo, bo pożyczaliśmy jego dzieciom lektury i encyklopedię ( zdaje się, że też jedyną w całej kamienicy!!)
Chodziliśmy oglądać "Kobrę" albo Wyścig Pokoju. Zwykle siedział też z nami Dziadek i Filek. Krawca Chudzika nie było wśród widzów. On cały czas szył spodnie w swojej pracowni pod schodami ...
Obie były młodsze ode mnie. Obie miały jasne, długie włosy wiązane w koński ogon lub kucyki.
Starsza była śliczna, jasna, promienna, młodsza miała wiecznie zmartwioną twarz doświadczonej kobiety. Mimo, że nie były bliźniaczkami, chodziły tak samo ubrane i uczesane. Obraz i dużo gorsza kopia...
Przez ścianę z Mielczarkami mieszkał krawiec Chudzik z całą swoją dużą rodziną - czworgiem, całkiem już dużych dzieci (Zenkiem, Krysią i bliźniętami Marysią i Kazikiem) oraz Dziadkiem i jego czarnym psem Filkiem.
Filek i Limek serdecznie się nie znosiły.
Limek był gruby, biały, kudłaty i flegmatyczny, Filek czarny, szybki, jazgotliwy. Nie lubiły się spotykać.
Psią kolekcję uzupełniała szczupła, biało-czarna chartowata Mucha, mieszkająca w stajni dorożkarza Mielczarka.
Dorożka nie była zaczarowana, ale przejechać się nią przez całą długość naszego podwórka, od bramy do stajni, to była nie lada frajda!
Dorożkę było słychać z daleka, kopyta końskie stukały po kocich łbach jezdni. Przed wjazdem do bramy Mielczarek zsiadał z kozła, otwierał oba jej skrzydła, wprowadzał konia, zamykał bramę ... i to był właśnie ten czas na dobiegnięcie. I po błagalnym:
- Proszę pana, możemy się przejechaaaać??
...wskakiwaliśmy na stopień albo na ławeczkę.
Basia i Ewa mogły nawet jeździć na koźle!
W późniejszych czasach, gdy Mielczarek poszedł na emeryturę i zniknęła, nie wiedzieć gdzie, dorożka z siwym koniem, przyjemność "przejechania" fundował nam właściciel fabryczki plastikowych drobiazgów, pan Lisner, który przyjeżdżał do pracy "taksówką". Tak mówiliśmy na wszystkie osobowe samochody. Pan Lisner miał Wartburga.
Nikt w całej kamienicy nie miał auta.
Pierwszym luksusowym przedmiotem okazał się telewizor kupiony przez krawca Chudzika w latach sześćdziesiątych.
Na oglądanie telewizji wpuszczał po opłaceniu za wejście 2 zł od osoby (tyle kosztowało jedno ciastko).
Mnie i mojego Brata wpuszczał czasem za darmo, bo pożyczaliśmy jego dzieciom lektury i encyklopedię ( zdaje się, że też jedyną w całej kamienicy!!)
Chodziliśmy oglądać "Kobrę" albo Wyścig Pokoju. Zwykle siedział też z nami Dziadek i Filek. Krawca Chudzika nie było wśród widzów. On cały czas szył spodnie w swojej pracowni pod schodami ...
1 komentarz:
:-) Zaraz roześlę linka, już dodałam na swoim blogu pod nagłówkiem "Warto zajrzeć":-) BUZIALE!
Prześlij komentarz