sobota, 30 listopada 2024

Tamte lata, tamten czas...

 

(Przybyszewskiego 9)

 

Myślę sobie, o czym by tu napisać?

Rozglądam się. 

Wiadomo, wszystko już było. Ziemia kręci się w kółko i co 24 godziny wracamy w to samo miejsce, tyle że trochę bliżej (albo trochę dalej) od Słońca. Czas, to wymiar, którego nigdy nie pojmę.

A zatem, rozglądam się.

Wzrok mój pada na książkę, którą przeczytałam niedawno. 

Na okładce fotografia uśmiechniętej, młodej kobiety. 

Ciemne oczy, umalowane usta, fryzura ze zwiniętym lokiem na czubku głowy, biały kołnierzyk. 

Eva Libitzky. A właściwie Chawa Gerszt. 

 

Urodzona w 1924 roku, w rodzinie chasydzkich Żydów, w wielokulturowym mieście Łodzi. 

Moim mieście rodzinnym. 

W kamienicy, przy ulicy Napiórkowskiego 9 (dzisiaj Przybyszewskiego), rodzina Gersztów mieszkała w obszernym mieszkaniu nad sklepem kolonialnym, który prowadził Szlomo Gerszt, ojciec Chany i Mojszego.

W każdy piątek świętowali szabas, na Chanukę zapalali menorę, a w czasie Szawuot ozdabiali dom liśćmi palmowymi i pachnącymi liliami. Życie toczyło się szczęśliwie i bogobojnie.

Aż nadszedł wrzesień 1939 roku. Cztery miesiące później na murach miasta zawisły obwieszczenia, że wszyscy Żydzi muszą zostawić swoje domy, swoje dotychczasowe życie i  przenieść się do stworzonego na czterech kilometrach kwadratowych Bałut getta.

"Szczególnie wstrętne były właśnie Bałuty, jeden z najohydniejszych slumsów ówczesnej Europy. Liche, drewniane czynszówki, magazyny i fabryczki wyrastały bez ładu i składu wśród krętych  ulic i zaułków(...) 

Nie było ścieków, kanalizacji ani ani latarni. W tej ostoi handlarzy narkotyków, prostytutek i złodziei szerzyły się choroby i przestępczość (...) Bałuty  powitały nas brudem i smrodem. Od miesięcy nie wywożono piętrzących się śmieci i nie opróżniano szamb"("Na krawędzi")

Gersztowie zamieszkali przy ulicy Żydowskiej - dzisiaj Bojowników Getta Warszawskiego.

Tej samej, po której kilkanaście lat później chodziłam do mojej ukochanej biblioteki. 

Tej, przy której mieszkała  moja koleżanka z klasy Bożenka J. i Jacek, chłopak, w którym się durzyłam pod koniec podstawówki.

Na Bojowników Getta Warszawskiego natknęłam się   któregoś pięknego, słonecznego dnia na blondwłosego Janka Kosa! Mojego idola! Janusz Gajos, początkujący aktor, wracał ze spotkania z uczniami Szkoły nr 100, w której uczyłam się w szóstej klasie.

Urodziłam się ledwo paręset metrów od tego miejsca. 

Dorastałam tam szczęśliwie i bezpiecznie.

Na moich kochanych, wygodnych Bałutach.

 

Szlomo Gerszt zmarł z głodu w roku 1943. Tak, jak wielu innych Żydów. Szacuje się, że było ich ponad 40 tysięcy. 


Chawa Gertz przeżyła. 

Przeżyła też pobyt w Auschwitz- Birkenau i obóz pracy Oederan.

Tuż po wyzwoleniu ważyła dwadzieścia dziewięć i pół kilograma.

Zginęli prawie wszyscy członkowie jej dużej, wielopokoleniowej rodziny. Jej matka, brat, bratowa, kuzynki, jej pierwszy mąż - zagazowani w piecach krematorium.

 

Z oczywistych powodów książka "Na krawędzi" jest lekturą wstrząsającą. To, że tylu ludzi cierpiało w miejscu, w którym niezadługo później toczyło się moje beztroskie życie, poruszyło mnie do głębi. Tym bardziej, że wtedy nic o tym nie wiedziałam. Myślę, że niewielu wiedziało, bo getto było szczelnie odizolowane od reszty miasta. 

Żydzi nie kojarzyli mi się z niczym szczególnie złym, rodzina żydowska mieszkała na naszym piętrze i czasami bawiłam się z ich synkiem. Potem zniknęli.

Drugi ślad w mojej pamięci, to podłoga na strychu pozbawiona desek - był tam sam piach. Rodzice powiedzieli, że zostały zerwane przez Żydów do  ogrzania  mieszkań. To była tylko taka ciekawostka. 

Mieszkanie, w którym się urodziłam, było zajęte przez moją ciotkę Celkę zaraz po wojnie. Być  może zostały tam po poprzednich lokatorach jakieś sprzęty, może naczynia, na pewno piec kaflowy, w którym  mama piekła potem ciasta na święta.

Zostały ściany, których dotykali, schody, po których wspinali się na górę, widok z okna ...

O ludziach prawie nikt już nie pamiętał. 


3 komentarze:

PAPROCH pisze...

Muszę koniecznie tę książkę przeczytać!

mamuśka pisze...

Polecam.

PAPROCH pisze...

Już bardziej nie musisz ;-)