Imieniny. Taki dziwny dzień, niby święto dla osoby noszącej dane imię. Co na to nasza ulubiona Wikipedia?
Imieniny – zwyczaj świątecznego obchodzenia (czasami hucznego) dnia świętego lub błogosławionego z chrześcijańskiego kalendarza lub innego dnia, tradycyjnie przypisywanego temu imieniu. Zwyczaj szczególnie popularny w Polsce (z wyjątkiem Górnego Śląska i Kaszub), ale także obecny w regionach katolickich np. Bawarii. Imieniny obchodzi się również w Bułgarii, w Grecji, w Szwecji, w Czechach, na Węgrzech i Łotwie, a kiedyś i w Rosji. W Szwecji oficjalną listę imienin publikuje Królewska Szwedzka Akademia Nauk. Zwykle wiąże się ze składaniem życzeń i wręczaniem prezentów solenizantowi.
Zatem jest to święto patrona. W moim przypadku świętej Barbary.
Barbara z Nikomedii, Święta Barbara, cs. Wielikomuczenica Warwara – żyjąca w III wieku dziewica, męczennica, jedna z Czternastu Świętych Wspomożycieli, święta Kościoła katolickiego i prawosławnego.
Wywodziła się z pogańskiej rodziny z Heliopolis. Ojciec (Dioskuros) wysłał ją na naukę do Nikomedii. Tam zetknęła się z chrześcijaństwem. Gdy Dioskuros dowiedział się, że Barbara została chrześcijanką
chciał ją zmusić do wyparcia się wiary. Gdy to nie poskutkowało,
doniósł na nią. Została uwięziona w wieży, gdzie miał przed śmiercią
objawić się jej anioł z kielichem i hostią. Ścięta mieczem prawdopodobnie około roku 305 w Nikomedii lub Heliopolis, podczas prześladowań za panowania cesarza Maksymiana (305–311)[1].
No i proszę, może dlatego od dawna drżę na samo wyobrażenie sobie ostrego noża i cierpię na lęk wysokości.
Jest patronką dobrej śmierci i trudnej pracy[5] m.in. górników, hutników, marynarzy, rybaków, żołnierzy, kamieniarzy, więźniów i wielu innych[1]. Orędowniczka w czasie burzy i pożarów.
HA! Coś o tym wiemy!
Wspomnienie liturgiczne w Kościele katolickim obchodzone jest 4 grudnia[1], natomiast Cerkiew prawosławna wspomina wielką męczennicę 4/17 grudnia[a], tj 17 grudnia wg kalendarza gregoriańskiego.
W tradycji w święto św. Barbary wkłada się ziarnka zboża i gałązki czereśni lub wiśni do wody, które mają zakwitnąć na Boże Narodzenie. Są to gałązki św. Barbary[2].
A ja nic o takiej tradycji nie wiedziałam. Nie jestem godną nosicielką imienia.
***
Mała Basia czekała niecierpliwie na prezenty. Najbardziej zapamiętałam z tych prezentów drewniany, czerwono-żółty wózek dla mojej lalki Kasi i blaszaną, niebieską kuchenkę z otwieranymi drzwiczkami do piekarnika.
Potem najmilszymi prezentami były książki.
Duża Barbara, Pani Basia, chce się schować w mysią dziurę.
Mnóstwo osób o mnie dzisiaj pamięta.
Bo myślą o mnie. Niedawno składali mi kondolencje. Teraz chcieliby złożyć mi życzenia.
Jak to pogodzić? Jak życzyć szczęścia i wszystkiego najlepszego wdowie? Jakie marzenia mają jej się spełniać? Z czego ma się cieszyć?
Mam ochotę powiedzieć - Moje marzenie się nigdy nie spełni!!!
Ale to przecież nie jest wina tych, którzy mnie przytulają, całują, ściskają i obdarowują.
Dziękuję za wszystkie dobre słowa. Za myśli. Za chęć pomocy. Za czekoladki. Za orzechy z ogrodu. Za konfitury. Za śliczne pudełeczka z niespodzianką. Za uśmiechy na mój widok. Za telefony. Za kwiaty. Za bycie obok.
Dziękuję!
Wszystkim imienniczkom życzę takich dobrych ludzi naokół.
P.S. A oprócz Barbar imieniny obchodzą dzisiaj
Im także wszystkiego najlepszego.
4 komentarze:
A ja myślę, że i wdowa może mieć różne marzenia. I choć to największe nie może się spełnić, to mnóstwo innych - tak.
Czego Ci życzę i ja.
Chyba zawsze miałam problem z marzeniami:(
Nigdy nie jest za późno, żeby się nauczyć :-)
Gdyby zabrać nam marzenia i nadzieję, to życie nie miałoby sensu.
Bo marzenia nie są po to, żeby je realizować, tylko żeby je mieć. (A jak się uda zrealizować, to taki bonus.)
Prześlij komentarz