To obrazoburcze stwierdzenie.
Nie myślę o konkretnych osobach. Przeciwnie, spotkałam w życiu bardzo wielu wspaniałych Nauczycieli, od których, naturalną koleją rzeczy, wiele się NAUCZYŁAM.
Nie lubię tej grupy zawodowej, tej masy sfrustrowanych, zgorzkniałych i rozzłoszczonych ludzi.
Wczoraj był Dzień Nauczyciela. Dzień Edukacji Narodowej.
Dostałam zaproszenie na uroczystość rozdania nagród. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, przyznano mi Nagrodę Kuratora. Taki wspaniały, końcowy akcent kariery.
Ubrałam się ładnie. Nastawiłam pozytywnie. Poszłam.
Zaproszono nas do wspaniałej auli, we wspaniałym gmachu Prawa i Administracji. Doprawdy, gmach na miarę XXI wieku. W Auli Czerwonej, czerwone ściany i czerwone, błyszczące schody. Setki ludzi. Kobiety ładnie ubrane, przeważnie w elegancką czerń, szarość i biel. Kilka w odważną czerwień. Pojedyncze kolorowe ptaki.
Faceci w garniturach.
Fotografowie w bluzach polarowych i trampkach.
Fotele oznaczone nazwiskami. Zgodnie z kolejnością wręczania.
Kilkunastu "hostessów" szybko i sprawnie wskazywało odpowiednie miejsce.
Powitano:
- władze oświatowe
- władze miejskie
- władze wyższych uczelni
- księży
- przedstawicieli różnych organizacji
- przedstawicieli władz terytorialnych
- dyrektorów różnych placówek
.....
- nauczycieli
Odśpiewano Hymn Państwowy. Całe trzy zwrotki.
Przemówiła Pani Wojewoda. Zaapelowała do nauczycieli min. o to, żeby dawali dzieciom i młodzieży przykład swoimi zachowaniami.
Przemówił Wiceprezydent.
Przemówił Kurator Oświaty
Przemówił Ksiądz Infułat.
Zaczęto rozdawać.
Do rozdania rzeczywiście było dużo.
Różnego koloru Krzyże Zasługi i Medale za Długoletnią Służbę.
Medale Komisji Edukacji Narodowej.
Nagrody Ministra...
No i...
No, i z rosnącym niedowierzaniem, zdegustowaniem i zażenowaniem obserwowałam, jak kolejni odznaczeni zabierają swoje manatki i WYCHODZĄ!!!
Oklaski dla każdej następnej grupki ściskającej Oficjalne Ręce były coraz marniejsze.
Jako obdarzona nazwiskiem na literę z końca alfabetu byłam jedną z ostaniach w "świetle ramp". Spojrzałam w górę, na wznoszącą się aulę i zobaczyłam zdziesiątkowane, żeby nie powiedzieć przetrzebione, rzędy krzeseł.
A na koniec zapowiedziano jeszcze występ kameralnej orkiestry uczniowskiej ze szkoły muzycznej. Dziewczyny były naprawdę przygotowane pod każdym względem. W czarnych, wieczorowych sukniach, z pięknie rozpuszczonymi włosami, grały wspaniale. Dyrygent, też w czerni, podał rękę swoim "pierwszym skrzypcom", czyli filigranowej dziewczynce z burzą jasnych loków.
Bardzo głośno biłam im brawo, ale i tak nie zastąpiło to tych setek rąk, które zniknęły wraz z właścicielami.
A trzeba dodać, że były to ręce nauczycieli Najlepszych z Najlepszych, wybranych z całego województwa.
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie - kanclerz Jan Zamoyski
Cóż, nic dodać...