Ciągle mnie pytają, jak mi się żyje na emeryturze i co robię.
Nie chodzę wszak do pracy, więc licząc razem z dojazdami i "odjazdami" zyskałam jakieś 30-40 godzin tygodniowo na "nicnierobienie". Kupa czasu!
W rozmowie z koleżanką moją, Jadzią zaczęłam więc wyliczać:
- sprzątam
- gotuję obiady
- robię zakupy
- rozwiązuję krzyżówki
- rozwiązuje krzyżówki
- rozwiązuję krzyżówki
- chodzę z kijkami
- oglądam stare seriale (teraz "Bez śladu)
- słucham audiobuków
- słucham audiobuk...
- słucham audiobu...
- słucham audio... ( córka powiedziała podobno, "nie wiem jak Mama tyle może słuchać")
- czytam
- robię na drutach
- czasem szyję
- spotykam się z ludźmi (czasem)
- rozmawiam przez telefon z moją Bratową i z moimi Szwagierkami
- odbieram wnuka z przedszkola ( w środy)
Przerwała mi.
- To bardzo dużo robisz!
Czy ja wiem.
Ostatnio zaczęłam namiętnie grać w grę jedna, komputerową, co mi Syn ją polecił. Nazywa się Słowotok i polega na układaniu słów z podanych liter. Jedna runda trwa 90 sekund. Gram dla ćwiczenia umysłu.
Postanowiłam też pochodzić na gimnastykę wodną, bo jedna Basia od kijków odstąpiła mi swój karnet na jakiś czas, i chociaż trener na pierwszym spotkaniu mnie wystraszył, bo strasznie krzyczał na te wszystkie mokre chojraczki, emerytki, grubaski, chudziny i takie strachajły jak ja, to jednak mi się spodobało.
A pan Maciek, trener nasz od kijków obiecał, że przyniesie w następny poniedziałek kulki i nauczy nas grać w bule.
Mnie się wydaje, że to nie jest dużo, ale na nudę nie narzekam.
Wczoraj na kijkach odbyłam taką rozmowę z drugim "kijkowiczem", panem Andrzejem:
- Ja, to pani Basiu mam czas wypełniony. Rano wstaję, potem oglądam taki program w telewizji, dla działkowców. O 10.00. Akurat do 11.00 jest, to idę potem codziennie na kijki, tak dwa , trzy okrążenia robię. Jak wracam, to Wyborczą w internecie czytam, a potem trochę przez skypa rozmawiam ze znajomymi. No i obiad, jak żona wraca z pracy, to daje. Potem Teleexpress, Fakty i Wydarzenia. Kolacja. No i spać. Wesołe jest życie emeryta.
Dzisiaj też trochę płakałam.
Jutro 33 rocznica naszego ślubu.
4 komentarze:
Raz wesołe, a raz mniej. Jak każde życie...
Te kwestię "wesołe jest życie emeryta" , to pan A. wygłosił. Nawiasem mówiąc, ciągle się skarży, że jest "chorym człowiekiem"- ma tylko jedną nerkę. Ale tez podkreśla, jak aktywnie żyje.Sama nie wiem, o co mu chodzi.
Nie oglądasz telewizji!
Telewizji prawie wcale nie oglądam, Grzesiu. Czasem robię wyjątek dla mojego ulubionego serialu "Klan", ale to oznacza jedna godzinę w tygodniu ( w środy nie oglądam z wiadomego powodu:)
Prześlij komentarz