To wymyśliłam ja, Paniuńcia.!
- No i tego Ci było trzeba! - zakrzyknęła kochana B., gdy poskarżyłam się jej, że znowu pełno kłaków na kanapie mam.
Ach, ach, bo to tylko tego!?
Od razu mi się przypomniała taka piosenka stara. Stara, ale jara.
miał wspaniałych przygód tyle,
wszystko, co najradośniejsze,
wszystko, co najprzyjemniejsze,
z życia brał.
Brakowało mu zwierzchnika,
kontrolera, kierownika
– no i ma czego chciał,
no i ma czego chciał,
no i ma, no i ma, czego chciał.
No i ma, czego chciał,
no i ma, czego chciał,
no i ma, no i ma, czego chciał.
Co mam?
Wiadomo, koty, sztuk dwie.
Ponadto:
- Kłaki w kolorze szaro-burym wszędzie, a głównie na powierzchniach płaskich, typu podłoga, sofa, fotel, krzesło oraz parapety i (niestety) stół.
- Galopady nocne i poranne.
- Żwirek rozsypywany obficie po kiblu oraz okolicach.
- Rząd miseczek z kocim żarciem w kuchni.
- Ręce podrapane od "przytulanek" z Miśką.
- Oczy mokre od łez ze śmiechu, kiedy patrzę na Miśki miny.
- Oczy mokre ze wzruszenia, gdy widzę Melę w tych samych pozach i tych samych miejscach, co Gacka i Kicię.
- Dylematy: kurczak czy wątróbka?
Bentonit czy żwirek drewniany?
Siedzą w tej sofie czy w tamtej?
Nie mam: świętego spokoju.
No, i tego mi było trzeba!
Ale szkoda gadać więcej,
gdy ktoś oczy ma cielęce,
gdy za jedną tylko lata
– jakby wszystkie skarby świata
los mu dał.
Taki jest rozanielony,
zapatrzony, zachwycony
– widać ma, czego chciał.,
widać ma czego chciał,
widać ma, widać ma, czego chciał.
Widać ma, czego chciał,
widać ma, czego chciał,
widać ma, widać ma, czego chciał.
Nara! Idę głaskać Miśkę!