Taki to miesiąc szczególny, taki ważny, taki nasycony wspomnieniami, obrazami, tyle emocji niósł zawsze, że trudno prawie je znieść.
Te święta czerwono-białe, zapach narcyzów, konwalii, deszcze płatków z tawuły, Wyścigi Pokoju, matury, Dni Matek Wszystkich, imieniny liczne, śluby wbrew przesądom.
Tulipany na straganach.
Pochody.
Coraz bliżej wakacje. Coraz bliżej akacje.
Te dni majowe, gdy jeszcze nie znałam Najważniejszych Osób w moim życiu.
I te, w których już poznałam szczęście.
Te motyle w brzuchu, długie wieczory, nocne taksówki, kolor zielony wszędzie...
Gdy słyszę pytania;
-czy to jest miłość?
-po czym poznać, że kocham?
-skąd mam wiedzieć, że to właśnie ten? albo ta?
...to sama nie wiem, co sobie odpowiedzieć.
Zakochałam się, gdy trwał maj.
Nie wiem, skąd o tym wiedziałam.
Gdy zwierzyłam się w pracy koleżance Teresce z tego faktu, oczekiwałam, że przyjmie to z entuzjazmem. Bo Tereska była entuzjastycznie nastawiona do życia.
Ale ona spojrzała na mnie z troską i rezerwą.
Gdy powiedziałam A., że "chyba go kocham" - przestraszył się!
Mama usiłowała mnie zniechęcić.
Ale dlaczego, dlaczego??
No, właśnie.
Może po tym można poznać, że to miłość prawdziwa?
2 komentarze:
Czytam.
Czytelniczko moja:)
Prześlij komentarz