Stanisław był kolejnym dzieckiem Szczepana. Urodzony 3 lata po Antosi.
W latach 30-tych ożenił się z Moniką. W 1933r. urodziła im się córka Danusia, jedyne dziecko.
Stasiek z Moniką mieszkali w Łodzi, na ulicy Wólczańskiej. Danusia poznała Mirka, pilota, i wyjechała za nim do Warszawy.
Stasiek zmarł w 1970 roku, jeszcze przed Antosią. Monika została sama. Majaczy mi w pamięci drobna, siwa pani...
Danusia z Mirkiem dość często odwiedzali ją w Łodzi. Wpadali też wtedy do nas na Retkinię.
Danusia była zawsze bardzo serdeczna, zapraszała w gościnę. Urodziła dwójkę dzieci. Trochę młodszą ode mnie Małgosię i syna Maćka.Nieoczekiwanie w 1990 roku odwiedziliśmy z naszymi dziećmi Danusię i Mirka w Warszawie.
Nie pamiętam, kto komu powiedział, że nie mamy dokąd pojechać na wakacje. Danusia wymyśliła, żebyśmy przyjechali do nich. Mieszkali na obrzeżach miasta, mieli działkę w okolicy Lasów Kabackich. Sami wyjeżdżali na wczasy i mieszkanie zostawało puste na dwa tygodnie. Mieliśmy podlewać kwiaty, pomidory na działce...
Pojechaliśmy. Najpierw ja z Kasią, bo Andrzej miał jeszcze zajęcia.
Danusia nie wyszła po nas na dworzec, na co liczyłam.
Jechałyśmy długo autobusem w kierunku Woli. Wysiadłyśmy przystanek za wcześnie. Wśród sklepów i wieżowców szukałam właściwego adresu. Danusia przywitała nas miło. Była bezpośrednia, trochę za bardzo nawet. Wyjechali następnego dnia.
"Wakacje" właściwie były udane.
Zwiedziliśmy Warszawę, ZOO, Okęcie, Łazienki, trasę W-Z.
Ruchome schody były przebojem dla dzieci.
W hotelu "Forum", który był wtedy szczytem luksusu, mieliśmy spotkanie z wujkiem Andrzeja.
Ostatniego dnia przyjechał Maciek, syn Danusi i odwiózł nas na dworzec. Okazał się miłym facetem.
Był cukiernikiem i zabawiał nas historyjkami o pieczeniu ciast.
Na tym kontakty z warszawską częścią rodziny się urwały...
Małgosia ma córkę, Agnieszkę. Maciek córkę i syna.
Monika zmarła w 1989 roku. Miała 82 lata.
W latach 30-tych ożenił się z Moniką. W 1933r. urodziła im się córka Danusia, jedyne dziecko.
Stasiek z Moniką mieszkali w Łodzi, na ulicy Wólczańskiej. Danusia poznała Mirka, pilota, i wyjechała za nim do Warszawy.
Stasiek zmarł w 1970 roku, jeszcze przed Antosią. Monika została sama. Majaczy mi w pamięci drobna, siwa pani...
Danusia z Mirkiem dość często odwiedzali ją w Łodzi. Wpadali też wtedy do nas na Retkinię.
Danusia była zawsze bardzo serdeczna, zapraszała w gościnę. Urodziła dwójkę dzieci. Trochę młodszą ode mnie Małgosię i syna Maćka.Nieoczekiwanie w 1990 roku odwiedziliśmy z naszymi dziećmi Danusię i Mirka w Warszawie.
Nie pamiętam, kto komu powiedział, że nie mamy dokąd pojechać na wakacje. Danusia wymyśliła, żebyśmy przyjechali do nich. Mieszkali na obrzeżach miasta, mieli działkę w okolicy Lasów Kabackich. Sami wyjeżdżali na wczasy i mieszkanie zostawało puste na dwa tygodnie. Mieliśmy podlewać kwiaty, pomidory na działce...
Pojechaliśmy. Najpierw ja z Kasią, bo Andrzej miał jeszcze zajęcia.
Danusia nie wyszła po nas na dworzec, na co liczyłam.
Jechałyśmy długo autobusem w kierunku Woli. Wysiadłyśmy przystanek za wcześnie. Wśród sklepów i wieżowców szukałam właściwego adresu. Danusia przywitała nas miło. Była bezpośrednia, trochę za bardzo nawet. Wyjechali następnego dnia.
"Wakacje" właściwie były udane.
Zwiedziliśmy Warszawę, ZOO, Okęcie, Łazienki, trasę W-Z.
Ruchome schody były przebojem dla dzieci.
W hotelu "Forum", który był wtedy szczytem luksusu, mieliśmy spotkanie z wujkiem Andrzeja.
Ostatniego dnia przyjechał Maciek, syn Danusi i odwiózł nas na dworzec. Okazał się miłym facetem.
Był cukiernikiem i zabawiał nas historyjkami o pieczeniu ciast.
Na tym kontakty z warszawską częścią rodziny się urwały...
Małgosia ma córkę, Agnieszkę. Maciek córkę i syna.
Monika zmarła w 1989 roku. Miała 82 lata.
8 komentarzy:
Mam niewyraźne wspomnienia z tamtego wyjazdu. Może bardziej ze zdjęć... Ale pamiętam tamto mieszkanie. Były tam komiksy Thorgal:-) Jakoś mi Ciebie żal, jak czytam, że ze mną małą krążyłaś między wieżowcami... ;-p
Nie byłaś już taka mała, miałaś 7 lat!
A pamiętasz, jak Mateusz ciał chodzić do "haliwola"?
Słowo wydaje mi się znajome, ale CO TO JEST???:-o Nie pamiętam tego. Pamiętam, że mieszkaliśmy w wieżowcu:-) Ale wakacje:-o No ale dla nas na pewno była to atrakcja:-) Niestety nie pamiętam ani ZOO, ani Łazienek, ze zdjęć chyba tylko.
A pamiętasz, że cię pszczoła użądliła w sklepie?
"haliwol" to oczywiście Hala Wola, taki duży market. Mateusz słyszał to jako jedno słowo:))) I mówił jeszcze "chodźmy już na te wakacje", jak chciał wyjść na dwór, na plac zabaw!!!
:-D Ojeju, mały Mateuszek był super:-D Pszczołę pamiętam, w lewą dłoń mnie użądliła chyba... I ktoś nam poradził, żeby przekrojoną cebulę przykładać...
Nie wiem kto, może pani w sklepie..
I zaczęłaś tam zbierać kapsle...
To prawda:-D Nawet nie wiem co się z nimi stało... Wyrzucone?...
Ależ skąd, nie wyrzucone! Stoją u mnie w pudełku po butach...
Prześlij komentarz