No i mam, czegom chciała! Śnieg pada. Sypie, prószy, wiruje. Kładzie się pod nogi. Skrzypi i się skrzy.
Nie sięga wprawdzie do ramion. Ani nawet do kolan. Ale biały jest jak trzeba. Okrywa powierzchnie płaskie i krzywe.
Ukrywa litościwie śmieci i psie kupy. Zdobi drzewa. Przysparza pracy dozorcom i wkurza kierowców. Na jezdniach roztapia się i zamienia w brudne błocko.
Zaskakuje drogowców. Spowalnia wszystkie pojazdy .
Siada na rzęsach.
Nie sięga wprawdzie do ramion. Ani nawet do kolan. Ale biały jest jak trzeba. Okrywa powierzchnie płaskie i krzywe.
Ukrywa litościwie śmieci i psie kupy. Zdobi drzewa. Przysparza pracy dozorcom i wkurza kierowców. Na jezdniach roztapia się i zamienia w brudne błocko.
Zaskakuje drogowców. Spowalnia wszystkie pojazdy .
Siada na rzęsach.
Śnieg.
Wiersze
siadają mi na rzęsach
jak puszyste płatki.
Spójrz,
to nasza miłość
w futrzanym kapturze.
A tam dalej
czekają sanie
z dzwonkami.
Z samego szczytu
suniemy
coraz prędzej.
I nagle
jak ptaki
w przestworza...
W dole
bezpieczne zaspy snu.
Od świtu,
od pierwszego haustu powietrza,
od zawsze,
miłość ta sama.
Tylko góry
coraz wyższe.
Wiersze
siadają mi na rzęsach
jak puszyste płatki.
Spójrz,
to nasza miłość
w futrzanym kapturze.
A tam dalej
czekają sanie
z dzwonkami.
Z samego szczytu
suniemy
coraz prędzej.
I nagle
jak ptaki
w przestworza...
W dole
bezpieczne zaspy snu.
Od świtu,
od pierwszego haustu powietrza,
od zawsze,
miłość ta sama.
Tylko góry
coraz wyższe.
2 komentarze:
Tak, tak, śnieg sobie zadrwił ze mnie:)
Oj ze mnie też. Żebym musiała wstawać co najmniej pół godziny wcześniej tylko dlatego, żeby móc w ogóle z domu wyjechać?! O zgrozo - niech on już stopnieje. Przynajmniej w części. Dużej :)
Prześlij komentarz