Widok ze Skrzycznego
W tle Jezioro Żywieckie
Szczyrk wygrał w licytacji w roku 2008.
Po trudnym roku, z rakiem w tle, Szczyrk wydał mi się przyjazny i bezpieczny. Znana już droga do Wodospadu skróciła się i poczuliśmy się na Widokowej, jak u siebie. Byliśmy jedynymi wynajmującymi pokój, więc cała łazienka i kuchenka była dla nas.
Koty były, ale się nie spoufalały za bardzo. Easter trzymał dystans. Podobno mu jacyś letnicy za skórę zaszli. Któraś z kotek się okociła wiosną i pętały się po podwórku małe, szare kociaki. Zwabiałam je Kitekatem i Whiskasem.
Karmicielka...
Wszystkie ścieżki i szlaki też się dziwnie skróciły. Zresztą nie przejmowaliśmy się zbytnio planowaniem tras. Pogoda była znowu taka sobie i często dopiero rano decydowaliśmy, co robimy z tym pięknym dniem:)
Weszliśmy oczywiście znowu na Klimczok i na Skrzyczne. Zrobiliśmy długą trasę z Szyndzielni przez Błatnią, Brenną i Karkoszczonkę, aż na rozciągające się nad Widokową osiedle Migdały. Dzień był piękny. Widoki z Błatniej na obie strony Beskidu Śląskiego oszałamiające. Bezchmurne niebo, słońce na twarzy, bezmiar zielonej przestrzeni.
Po zejściu do Brennej zjedliśmy obiad w smażalni i gapiliśmy się na przechadzających się leniwie wczasowiczów, śmiałków w parku linowym i dzieci ześlizgujące się z olbrzymiej, dmuchanej zjeżdżalni. Nad wszystkim unosił się zapach karczku i kurczaków z rusztu i placków ziemniaczanych.
Wracaliśmy późnym popołudniem, słońce rzucało długie cienie i myślałam sobie, że taką chwilę chciałabym zatrzymać i uwięzić, jak muchę w bursztynie. Ale przeminęła...
Ślad na Ziemi...
Pojechaliśmy jeszcze do Bielska, które urzekło mnie starymi uliczkami, pełnymi kontrastów i śladów dawno minionych czasów.
To był bardzo udany urlop.
Bielsko
4 komentarze:
Piękne zdjęcia:-)
Piękny czas...
Cudne kotki
Bo kotki w ogóle są cudne:)
Prześlij komentarz