Pierwszy dzień emerytury spędziłam, a jakże, z Wnukiem.
Role się cudownie odwróciły. Przed wyjściem na plac zabaw Wnuk zapytał z troską:
- Nie chce ci się siku, babcia?
- Właśnie mi się chce - odparłam zgodnie z prawdą.
- To może pójdziesz do kibelka - podpowiedział, uśmiechając się łagodnie i zaglądając mi w oczy.
Jestem usatysfakcjonowana.
Coś się kończy, coś zaczyna.
Zaczyna się życie emeryta, a właściwie emerytki.
Pytają mnie:
- Jakie masz plany?
Nie mam.
Niektórzy uważają, że robienie zbyt precyzyjnych planów, to rozśmieszanie Pana Boga.
Będę się rozglądać. Albo nie będę.
Będę głaskać moje koty i myśleć o tym, jak to cudownie NIE JECHAĆ na ósmą do pracy.
Będę czasem odbierać Wnuka z przedszkola.
Pójdę na spacer z kijkami, które dostałam na "nową drogę życia" od Syna i in spe Synowej.
Przeczytam wszystkie książki, które ostatnio kupiłam.
Może sobie zrobię tatuaż...
Wesołe jest życie staruszka:)
7 komentarzy:
Zapowiada się całkiem przyjemnie :-)
Najbardziej tego NIE JEŻDŻENIA Ci zazdroszczę ;-)
Za trzydzieści parę lat Ciebie też to czeka. Tylko Kot już będzie inny.
A może będzie jakieś inne zwierzę?... ;-)
Tygrys?
Kto to wie? ;-)
:-)
A dzisiaj wnuk został przedszkolakiem, a ja podjąłem starania, żeby zostać rencistą.
Niech się kręci. Wszystkiego najlepszego w nowej roli.
Dziękuję i wzajemnie:)
Prześlij komentarz