No więc:
I ja tam byłam.
Kartkę do przyczepienia na biust dostałam.
Przemówień Osób Ważnych i Zasłużonych wysłuchałam.
W rytm muzyki i do taktu się wyginałam na rozgrzewkę.
Potem przeszłam przez bramę dmuchaną z napisami różnymi.
Przeszłam dwa razy, bo dwa kółka się zrobiło.
Na koniec medal mi zawiesili i wręczyli zasłużoną butelkę z wodą mineralną.
Żeby nie było - medal dostali wszyscy, którzy doszli. Wodę ci, którzy chcieli.
Na zdjęcie żadne się nie załapałam niestety.
Ale:
Dzień później poszłam sobie z kijkami pochodzić indywidualnie.
A tu niespodzianka - instruktorzy, co z Polski całej przybyli na konferencję i doskonalenie do naszego lubego grodu, mieli w parczku ćwiczenia.
Pan główny Instruktor kazał im się w szeregu ustawić i zapowiedział, że będzie pokaz prawidłowej techniki maszerowania.
Stanęłam sobie z boczku, żeby się przyglądnąć, podpatrzeć, nauczyć się.
Stanięcie okazało się wpadnięciem w przysłowiowy kompot.
Pan Instruktor zarządził, żeby każdy po kolei przed szeregiem przebieżał i demonstrował, co i jak potrafi. A ja pierwsza w tymże szeregu stałam...!!!
Pan Instruktor zarządził, żeby każdy po kolei przed szeregiem przebieżał i demonstrował, co i jak potrafi. A ja pierwsza w tymże szeregu stałam...!!!
Wykręty, "że ja nie z tej grupy jestem", nie pomogły. Pan Główny powiedział - "nie szkodzi, niech pani idzie".
No to poszłam.
Szedł obok i mówił:
- Bardzo ładnie, lewa rączka za bioderko...
Dałam za bioderko.
Dostałam małe brawko.
A na końcu drogi czekał ulubiony nasz trener Maciek i mnie z radości poczęstował buziakiem. Po szeregu poszło: "uuuuuu!!!!", a ja dumna pomaszerowałam (prawidłowo) do domu.
Fajnie było.
1 komentarz:
To fajnie :-)
Prześlij komentarz