Ile dumy i radości w sercach nam stolica budzi!
Ile ulic, szkół, ogrodów, placów, sklepów, ruchu, gwaru,
kin, teatrów, samochodów i spacerów i obszaru!...
Oj, wielka, wielka. I dużo wszystkiego! A już samochodów, to za dużo. Szczególnie, gdy chcemy zdążyć na wernisaż, a taksówka stoi w korkach.
To był pierwszy wernisaż, na który zostałam zaproszona!
Bardzo chcieliśmy zdążyć.
Niestety, pociąg już na starcie był opóźniony o 15 minut.
Dojechaliśmy na miejsce po przemowach.
Ale byłam. Wodę i wino piłam.
Miodu nie było, a inne pokarmy goście wyjedli przed naszym przybyciem.
Gości było dużo. Krajowych i zagranicznych.
Mówiono językami.
Dużo było Artystów.
Oraz artystów.
Prawdziwych Artystów poznaje się po skromności.
Zwykłych artystów po tym, że rzucają się w oczy. Czasem nachalnie.
Moja Szwagierka, autorka obrazów, ginęła w tłumie, ledwie ją dostrzegałam.
4 komentarze:
Piękne zdjęcie Ineczki!
A te goście to jakieś żarłoki straszne :-p Wszystko wyjedli, naprawdę? :-p
Naprawdę, naprawdę. Zostały na tacach okruchy orzeszków, dwie śliwkowe pestki i jeden ogryzek od jabłka:):):)
No, bo gości było dużo, w tym sporo dzieci, a tace tylko dwie!
Moim zdaniem korzystanie z taksówek w Warszawie jest w ogóle nieopłacalne. Ja zazwyczaj jeżdżę do stolicy na lotnisko i zostawiam samochód na pobliskim parkingu.
Prześlij komentarz