Pod koniec listopada wysłałam do Małej M. pakiecik z okazji urodzin.
I właśnie doszedł!
Po 77-dmiu dniach!
(Chyba faktycznie "szedł" na własnych nogach)
I jak tu nie wierzyć w magiczną moc siódemek????
Natura ludzka jest niezbadaną tajemnicą.
Po 77-dmiu dniach ucieszyliśmy się z niego wszyscy znacznie BARDZIEJ, niż gdyby list dotarł we właściwym czasie.
A tak, mogę napisać o prawdziwym cudzie na łączach współpracy polsko-hiszpańskiej w doręczeniu niespełna półkilogramowej paczuszki na wybrzeże Morza Śródziemnego.
Wiwat siódemki!!!
2 komentarze:
Szybciej by było gołębia wysłać :-D
To musiałby być bardzo DUŻY gołąb:)
Prześlij komentarz