niedziela, 26 maja 2024

Wszystko już było

Od lat kupowałam sobie konwalie z okazji Dnia Matki.

Bo konwalie ja lubię ogromnie.

 

- Już po konwaliach! - oznajmiła mi  Pani od Wiader z Kwiatami.

- Zawsze były na Dzień Matki - się zdziwiłam.

- Zawsze były, a w tym roku już po konwaliach. W tym roku wszystko już było!

Powiedziała ze złością.

Bo, zaiste, to wkurzające, że nie można nadążyć za życiem.


Kupiłam sobie peonie. 

Które też kocham. 

Na które pora zwykle była pod koniec czerwca. Postanowiłam nie czekać.

 

Apeluję!

Do Matek i Córek!

Nie czekajcie, aż o wszystkim powiedzą Wam: " już było"

 

P.S. Zaraz jaśmin przekwitnie!!!




piątek, 24 maja 2024

Nie zawsze płasko


Niedawno powiedziałam na pewnym spotkaniu, że cenię swoją umiejętność  wędrowania przez życiowe góry. 

Wchodzenia i schodzenia. Szczególnie schodzenia.

Schodzenie bywa najtrudniejsze. 

 

Dawno temu schodziliśmy we czwórkę z Hali Łabowskiej. 

Najpierw było łatwo, płasko, miło. Potem nagle droga runęła w dół.

Tak mi się wydawało. Skończyło się płasko, a przede mną był prawie pionowy stok o żwirowym podłożu, z rzadka (bardzo rzadka) porośnięty rachitycznymi drzewkami.

Pamiętam swój paniczny lęk i myśl, że nie zejdę, że zostanę tam uczepiona wiotkiej gałęzi. Ani w górę, ani w dół. 

Jacyś ludzie mozolnie wspinali się naprzeciw nas. Patrzyli na mnie. Gapili się. 

Depcząc swoją godność turysty pieszego, zsuwałam się  na tyłku,  uczepiona wszystkiego, co sterczało po drodze.   

Potem znowu było płasko. 

 


Kiedy czuję na plecach oddech swojej Depresji, przypominam sobie zwykle tamto doświadczenie górskie.

Depresja endogenna zależy od wahań w poziomie hormonów. Tak jak choroby tarczycy.

Depresja endogenna jest chorobą przewlekłą. Tak, jak cukrzyca.

Jednak cukrzyca jest na liście chorób przewlekłych, a depresja nie.


Kiedy osoba chora na cukrzycę musi sobie zrobić zastrzyk z insuliny, spotyka się ze  zrozumieniem i współczuciem. Szanuje się też jej ograniczenia żywieniowe.

Kiedy ktoś chory na astmę sięga po inhalator, otwieramy okno, żeby mu się lżej oddychało.

Nie mówiąc już o tym, że  osobie z laską nie każe się biegać, a kierowca autobusu zaczeka cierpliwie, aż taki ktoś wsiądzie.

 

Gdy ktoś powie: "Nie mogę się dziś z Tobą spotkać, mam depresję", potraktujesz to jak ... żart. 


A nie ma się z czego śmiać.

Depresja jest chorobą śmiertelną.

 

Przejeżdżałam kilka dni temu obok miejsca, gdzie kiedyś stał hotel Światowid. Zostały po nim tylko gruzy. To, że go zburzyli, niczego nie zmieni w mojej pamięci. Pamięci o tym, że nasza koleżanka Ula pofrunęła w dół, w tę przestrzeń, co teraz tam została.

Wypuścili ją ze szpitala psychiatrycznego na przepustkę. 

Dobrze rokowała.

czwartek, 9 maja 2024

Zagadki mózgowe

 


Dawno temu, gdy zaczęto mówić o telefonii komórkowej, pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy, a właściwie pierwszym wyobrażeniem na ten temat, była sieć małych budek, które będą przekazywać sobie sygnały.  

Długo mózg mój nie mógł przyswoić informacji, że "komórka", to jest to małe coś do telefonowania, co trzyma się w kieszeni. 

Nawiasem mówiąc Niemcy mówią na to coś  "Handy", czyli "mobilny" - to bardziej adekwatne chyba.

 

Następnym szokiem  dla mózgu-purysty była wszechobecna "rozmawialność" esemesowa, w której litery polskie giną, jak zagrożone gatunki roślin.

Swego czasu (dawnego) robiłam nastolatkom test znajomości słów.

Trzeba było dopisać jedną brakującą literę. Między innymi do wyrazu WLOT, w którym brakowało ostatniej litery, zatem w teście widoczne było "wlo_"

WIĘKSZOŚĆ uczniów wpisywała: WLOS


Na niedawnym, pięknym wyjeździe do ojczyzny Ronaldo Christiana, myłam zęby szczoteczką, o której teraz mówi się manualna, a kiedyś była po prostu szczoteczką do zębów.

Myję zatem i myję, i myję... I czekam, aż zapulsuje i da mi znać, że mycia koniec (!!!!!!!)


Myśli te wszystkie odżyły we mnie, gdy słuchałam ostatnio "Biesów" Dostojewskiego. 

Dlaczego ich słuchałam, to sprawa inna, ale teraz nie o tym.

Rzecz dzieje się w Rosji carskiej, w roku 1870.


Otóż  jest tam scena, w której jeden z bohaterów prowadzi swoją towarzyszkę przez ciemny dom, szukają kogoś, poruszają się wolno, po omacku. On w pewnym momencie mówi:

- Skręćmy tu, mam tam komórkę...


I co pomyślał mój nowoczesny mózg? Oczywiście, że ma tam w jakimś pomieszczeniu telefon i sobie nim przyświecą...

No, słowo daję! 

A w ogóle, to nic śmiesznego...


środa, 1 maja 2024

Witaj maj, ciepły maj!


I nastał maj.

Maj najulubieńszy. 

Maj szczęśliwych zdarzeń. 

Maj spotkań, maj pocałunków, maj czerwonych tulipanów.

Maj wspomnień o błękitnych oczach, deszczów pod wspólną parasolką.

Maj składania życzeń, uścisków, uśmiechów i dobrych przeczuć.

Maj oczekiwania.

Wąchania konwalii.

Tulenia, huśtania, śpiewania kołysanek.

Maj pochodów, narcyzów, matur, kasztanów i dmuchawców.

 

Maj, słodki maj.

Dzisiejszy  dzień pierwszy, dzień świętowania, spędziłam trochę na pracy, a trochę na niepracy.

Skończyłam pisać opowieść o Mikusiu Mikule z Fabryki, która to opowieść  może zdobędzie dla siebie kaskę na kolejną realizację kukiełkowego projektu. Startujemy w konkursie miejskiego programu mikrograntów. 

To było pracą.

W ramach niepracy i świętowania wybrałam się na spacer kijowy.

Inni też wyszli świętować. 

Tych z kijami było niewielu.

Znacznie więcej tych na rowerach. 

Dużo tych z dziećmi - w wózkach, na hulajnogach, rolkach, z piłkami, balonami i lodami.

 



A najwięcej tych z grillami. 

Na których leżały tłuste kiełbasy, I karczki. I kaszanki.

Grille dymiły, a mięsiwa skwierczały.

 

 

Przed kibelkiem za 2 złote uformowała się karna kolejka. 

(Naliczyłam osób siedemnaście)




Ale fajnie było. 

Wróciłam do domu przez sklep typu "Żabka" , gdzie zakupiłam sobie loda Magnum oraz piwo Żywiec (duże, bo małych nie było)

W domu nakarmiłam miauczące stworzenia (nie kiełbasą), zjadłam loda i popiłam piwem Żywiec (dużym całkiem) i poczułam się całkiem świątecznie zrelaksowana. 

I jeszcze trochę piwa Żywiec... (małych nie było)