Grudzień jest pełen zapachów.
Bo nawet śnieg pachnie.
Pomarańcze. Mak. Czekolada.
Kiedyś pachniała pasta do podłóg. I węgiel, czekający na wrzucenie do pieca.
Oczywiście igliwie. Orzechy. Gotująca się, wędzona szynka.
Pieczone ciasto drożdżowe.
Krochmalona pościel.
Denaturat przy myciu okien.
Uwielbiam pachnący Grudzień.
Śniegu nie ma jeszcze, ale wczoraj piekłam imbirowe ciasteczka.
Trochę na prezent, a trochę dla domu. Pachniało imbirem i cynamonem.
Dziś zabrałam się za ciasto na pierniki.
Ach, karmel! Goździki, gorący miód.
I jeszcze trochę koniaczku...
A to dopiero początek, dopiero się zaczyna!!!
Poczujcie, jak pachnie ten świat.
3 komentarze:
A ja dopiero w weekend wezmę się za pierniki. Już się nie mogę doczekać. Też uwielbiam te przedświąteczne zapachy.
A jak Ci się podobają bałwanki?
Dosyć urocze :-)
Prześlij komentarz