Fundnęłam sobie tatoo.
To znaczy Dzieci mi fundnęły:)
Córka z ekscytacją.
Syn z pobłażaniem.
Wnuk się przyglądał.
Chyba się rozczarował, bo był ciekaw, czy będę krzyczała /piszczała /płakała /sykała z bólu.
Pod koniec zabiegu prawie zasnęłam
Usypiał mnie szum maszynki do tatuażu.
Trochę bolało, ale bardziej, gdy wieczorem odrywałam sobie plaster.
Pan Tatuator Kamil przesympatyczny.
Miejsce, pod dachem ze szkła, w klimacie artystycznej bohemy.
Mała M. spytała Syna:
- No, i jak się czujesz z wytatuowaną mamą?
Syn się zdziwił pytaniem.
- Może robić co chce, nawet sobie kolczyk w nosie założyć!
W nosie nie założę.
'"ten kosz (tfu, ten kot) to wszystko moje"
Ten kot kojarzy mi się ze wszystkim, co moje.
I ze wszystkimi.
Których kocham.
Dzięki za Fundę!!!
6 komentarzy:
Ależ drobiazg, drobiażdżek :-) Cała przyjemność po tej stronie ;-)
Kolejny, fajny prezent!
Ale następny fundujesz sobie sama :-)))
Ha, ha!
Wow, jestem pod wrażeniem! Ogromnym. Podziwiam i pozdrawiam. Lila1
Ale dlaczego< Lilu?
To tylko mały tatuaż.
Prześlij komentarz