Miałby dziś 65 lat.
"Mężczyzna mojego życia" - powiedziałam, wprowadzając go na "salony " Sabinki w dniu jej imienin.
Rodzina zamarła.
Cisza trwała.
A. się uśmiechnął.
Jego uśmiech ZAWSZE zdobywał serca.
Robiły mu się dołki w policzkach.
...i obiecuję Ci miłość, aż do śmierci..
2 komentarze:
Mam po nim ten uśmiech zdobywający serca :-)
Wnuk też:)
Prześlij komentarz