"Przewodniczący Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania
Grypy prof. Adam Antczak zwrócił uwagę, iż jest na sto procent pewne,
że we wrześniu sezon zachorowań na grypę zbiegnie się z falą zachorowań
na COVID-19. Dlatego bezwzględnie wszyscy powinniśmy zaszczepić się
przeciw grypie." "Pomimo rekomendowanego przez WHO poziomu wyszczepialności społeczeństwa, który powinien wynosić 75% dla osób powyżej 65 lat, w Polsce wskaźnik ten wynosi jedynie 14,2%."
Poziom "wyszczepialności " karnie podnosiłam przez ostatnie 20 lat.
Początek września. Dzwonię do ulubionej poradni:
- Czy można się już szczepić przeciw grypie?
- Szczepionek nie mamy, ale mogę wypisać receptę.
Dostałam receptę. Cztery cyferki.
Recepta na razie "nierealizowalna".
Połowa września. Telefon do poradni po raz drugi:
- Dzień dobry, czy są już może szczepionki?
- Nie ma i nie będzie. Proszę szukać w aptekach.
Wszystkowiedzący internet komunikuje:
"W tym momencie w żadnej z dostępnych aptek w wybranej lokalizacji nie mamy ofert dla tego produktu."
A innej stronie:
"W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy informację, iż pierwsza partia szczepionki ma być dostępna w aptekach już w środę/czwartek w tym tygodniu."
Hm. Nie mogę powiedzieć, że w aptekach szczepionki nie ma, bo nie szukałam. Byłoby to tylko stwierdzenie zasłyszane.
Wybrałam się zatem wczoraj na łowy.
Szable...tfu! kije w dłoń!
Apteka pierwsza;
- Dzień dobry, czy jest Vaxigrip?
Pani (bez maseczki) warkliwie znad czytanej ksiązki:
-Nie! - krótko i węzłowato.
Apteka druga:
- Dzień dobry, czy jest Vaxigrip?
- Nie ma w hurtowniach. - Pani (w maseczce), zajęta liczeniem czegoś, odpowiada nie całkiem wprost.
Apteka trzecia:
- Dzień dobry...
- Nieee maaa... - odpowiada jedna z dwóch pań z wyraźnym żalem. Druga rzuca mi zagadkowe spojrzenie.
Apteka czwarta:
-Nie, nie ma.- (nie zauważyłam maseczki, bo pani szybko gdzieś odeszła.
Apteka piąta:
Pan (w maseczce) z gniewem - Nie ma!
Apteka szósta - w likwidacji.
Apteka siódma:
- Dzień dobry, czy jest Vaxigrip?
Pani (w maseczce błękitnej) zaczyna wpisywać coś w komputer. Nadzieja !
Nagle pani zaczyna się śmiać, jakby dopiero teraz dotarło do niej, o co pytam.
- Nieee, nie ma!- odpowiada prawie z chichotem.
Apteka ósma została gdzieś z boku, bo o niej zapomniałam.
Apteka dziewiąta:
- Nie mamy, nie mamy! - pani w maseczce energicznie kręciła głową, jakby chciała być pewna, że dobrze zrozumiem jej głos zza zasłony.
Apteka dziesiąta:
W oddali pani z burzą blond loków, bez maski. Apteka wyjątkowo duża, przez dzielącą nas przestrzeń pytam donośnie:
- Czy jest Vaxigrip?
Kręcenie głowy przeczące. Bez emocji.
Apteka jedenasta:
Młoda panienka. Bez maseczki. Odpowiada z wyraźnym żalem.
-Nie ma, nie ma...
Apteka dwunasta:
Wpadam na stający tuż za drzwiami stojak z butlą do dezynfekcji.
Pan w maseczce unosi zdziwiony wzrok.
- Nie ma..? - jakby się sam dziwił.
Do apteki trzynastej nie doszłam z braku sił witalnych.
Rezultat:
Vaxigrip - zero ampułek
Ilość przebytych kilometrów - 6,18
Ilości spalonych kalorii - 359
Wartość spaceru dla zdrowia cielesnego - nieoceniona.
Na pociechę kupiłam sobie kilo jabłek Gala. Pyszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz