Prawie niemożliwe, a jednak.
Nieopodal tablicy z WEJŚCIEM znalazłam drugą tablicę, większą.
Zakwitła we mnie nadzieja że tam będzie WYJŚCIE.
Niestety, na tej drugiej też było napisane - Wejście.
Dwa wejścia, żadnego wyjścia.
Zachwiało się moje przekonanie, że ZAWSZE jest jakieś wyjście.
Drugie, albo nawet trzecie. Boczne lub tylne.
Wyjście podziemne.
Tajne wyjście.
Wyjście zamaskowane. Albo tylko dla personelu.
No, i oczywiście wyjście ewakuacyjne.
Chociaż zdarza się przecież, że wejście jest równocześnie wyjściem. Wtedy, jak mawiają niektórzy, trzeba cofnąć sie do tyłu. Mało satysfakcjonujące, ale pozwala wymknąć się z potrzasku. Zawsze to jakieś wyjście.
Po nitce Ariadny.
Po śladach.
Kiedyś, na uroczej wycieczce do Parku Güell, wsiedliśmy do autobusu niewłaściwym WYJŚCIEM. Powitały nas gniewne pomruki pasażerów. Wsiada się bowiem wejściem!
Zaburzanie tego porządku jest niewłaściwe. Powoduje bałagan i utrudnia życie.
Mieć wyjście, to dla mnie synonim drogi na wolność.
Jest taka cudowna scena w filmie Truman Show, w której bohater odkrywa koniec swojego "świata" i drzwi z napisem Exit.
Drzwi do realu, do zewnętrza.
To również drzwi do nieznanego. Do miejsc, do spraw, do przestrzeni, w których jeszcze nigdy nie był.
I wchodzi w nie.
Szukajmy swojego światełka w tunelu.,
3 komentarze:
Rucolo pięknie piszesz . Bajkowo, choć sennie :) feliczee
Czy to znaczy, że Cię usypiam Feliczee? :):)
Dziękuję!
Nie , bo o snach :) feliczee
Prześlij komentarz