W Peszcie największy i najładniejszy jest Parlament.
O nim później.
Najpierw powędrowaliśmy Aleją Andrássyego, która w 2002 roku została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Ładna. Szeroka.
Z dużą ilością drzew.
Ładna. Szeroka.
Z dużą ilością drzew.
Doszliśmy nią do placu Bohaterów i Pomnika Milenium.
A potem do Lasku Miejskiego, który jest po prostu dużym parkiem, niezbyt nawet zadbanym. Ale jest tam ładne jeziorko z kolorowymi łódkami i piękny, eklektyczny w formie zamek Vajdaahunyad.
Wracaliśmy do centrum, dziwiąc się kontrastom tego miasta.
Stare przy nowym, ładne przy brzydkim, czyste przy brudnym.
Monumentalne przy miniaturowym
Niedaleko kasyna w wielkim, eleganckim hotelu, śpią w niszach murów bezdomni.
Na obiad zjadłam tym razem zupę gulaszową.
A wieczorem...
Pokazał mi się całkiem inny Budapeszt.
Taki, w którym naprawdę można się zakochać!
Nad Dunajem wszystko w światłach.
Jakby było nieustające Boże Narodzenie.
Wokół Bazyliki św.Stefana.
Na placu Erzsebet, pod gigantycznym kołem widokowym.
Muzyka.
Wielojęzyczne dialogi.
Zapachy z barów, pizzerii, kawiarni, restauracji.
Zapachy perfum mijanych kobiet.
Zapach wody w rzece.
Spaliny, papierosy, ścieki, frytki, hamburgery i ciastka Kürtőskalács.
No, i wreszcie Parlament!
Budowany w latach 1885-1904
Budowany w latach 1885-1904
"Pracowało przy nim 1000 osób, zużyto 40 kilogramów złota, pół miliona kamieni szlachetnych i 40 milionów cegieł. Parlament reprezentuje styl neogotycki (widoczne jest pewne podobieństwo do siedziby brytyjskiego parlamentu) choć widoczne są też elementy barokowe
(głównie we wnętrzach). Wymiary budynku robią duże wrażenie -
powierzchnia użytkowa wynosi 17 000 metrów kwadratowych, długość – 268
metrów, szerokość - do 123 metrów, a wysokość kopuły - 96 metrów (drugi
pod względem wielkości budynek na Węgrzech). W środku znajduje się 691
pomieszczeń (ponad 200 biur), 29 schodów, 13 wind, 27 wejść i 10
podwórzy. Wnętrza są bogato zdobione freskami i malowidłami, a także witrażami. Na zewnętrznych ścianach gmachu znajdują się herby dawnych Wielkich Węgier."
Oświetlony nocą Parlament aż razi w oczy!
Fruwają nad nim stada ptaków, zwabionych ciepłem.
Światło odbija się od spodu ich skrzydeł i wyglądają, jak miniaturowe, błyszczące samolociki.
Naprzeciwko, na samym nadbrzeżu, umiejscowiony jest niezwykły pomnik - sześćdziesiąt par butów odlanych z żelaza.
Są to odlewy autentycznych butów z lat 40-stych XX wieku. Mają uczcić pamięć Żydów węgierskich, rozstrzeliwanych w tym miejscu przez faszystowskie ugrupowania, w czasie II wojny światowej.
W czwartek, 20-tego sierpnia było święto narodowe, Dzień św. Stefana, patrona Węgier. Cały pomnik zarzucony był białymi różami i paliło się mnóstwo zniczy i latarenek.
Miejsce naprawdę poruszające. Do szpiku kości.
Kolację zjedliśmy o godzinie 23.00 w MOST Kortárs Bisztró.
To znaczy Syn jadł kolację, a ja z Martą dzieliłyśmy się frytkami.
To był męczący dzień.
2 komentarze:
Piękny Parlament!
Te buty poruszające straszliwie. Serce staje na chwilę.
Na tych zdjęciach tego nie widać, ale były tez buciki dziecięce...
Prześlij komentarz