Kiedy kilka miesięcy temu spytałam Wnuka o marzenia, odpowiedział: "polecieć jeszcze samolotem i obejrzeć mecz na Camp Nou"
Proście, a będzie wam dane...
Na wieść o biletach na mecz Barcelona - Real Sociedad, Wnuk oszalał z radości.
Mecz miał się odbyć w sobotę, o godzinie 21.00
W Wielką Sobotę.
Radości Wnuka nie przyćmiła ani konieczność długiej podroży ze Sitges do Barcelony, z przesiadką, z przerwą na karmienie Kota Piernika, ani perspektywa przedzierania się przez tłum kibiców przy wejściu, ani deszcz (no, deszczyk), ani zimno, ani przeczekiwanie rozgrzewki zawodników...
Grali ci, których znał z ekranu i ze zdjęć na kartach FIFA: Messi, Alba, Rakitic, Coutinho, Suárez, a w bramce Marc-André ter Stegen.
Było wszystko, jak trzeba.
Hymny, skandowanie, machanie szalikami, trąbienie, śpiewy i zdzieranie gardeł.
Wnuk kibicował.
Zięć fotografował i nagrywał.
Piłkarze zdobywali gole.
Wnuk kibicował.
Zięć fotografował i nagrywał.
Piłkarze zdobywali gole.
Barça!
Barça!
Barça!
Barça!
Barça!
Pozostałe przyjemności Wnuka (w kolejności niezamierzonej) :
- lody Magnum
- wielki ekran telewizora w Sitges
- skakanie przez fale
- sucha bagietka
- jajka na twardo
- cukier w saszetkach, podkradany ze spodków z kawą od Mamy
- cukier w saszetkach, podkradany ze spodków z kawą od Mamy
- sprzęty do wspinania na placach zabaw (wszelkie)
- patatas bravas (im pikantniejszy sos, tym lepiej)
- robienie głupich min do zdjęć
- robienie zdjęć innym, gdy mają głupie miny
- mówienie po hiszpańsku "do widzenia", czyli "adios" lub "dziękuję" - "gracias"
Dzieci znajdują dla siebie dużo powodów do radości.
Przyjemności Córki:
- kawa
- kawa
- kawa
- batoniki z Mercadony
Przyjemności Zięcia:
- wszystko!!!
Moje przyjemności:
- patrzenie na nich pięcioro - zaśmiewających się z czegoś, oglądających The Good Doctor, walczących z wiatrem, oblizujących palce po tapas...
Moje przyjemności:
- patrzenie na nich pięcioro - zaśmiewających się z czegoś, oglądających The Good Doctor, walczących z wiatrem, oblizujących palce po tapas...
" To nasze dzieło, Kochanie" szepczę w duchu do A.
I pękam z dumy.
I pękam z dumy.
2 komentarze:
Zdjęcia cudne, najbardziej podoba mi się Tymek na tym drugim :-) I nasza wesoła gromadka na koniec ;-)
sprostować wszak chciałam.
Tymek bravasy chyba jednak najbardziej lubi BEZ sosu.
A moje przyjemności... Kawa - oczywiście. Ale też gadanie bez końca z Bratem, możliwe, że nawet przed kawą na liście ;-) To była moja największa frajda z tego wyjazdu :-)
:) Super!
Prześlij komentarz