Kwiatki dla matki
Maj się kończy.
Bo wszystko się kiedyś kończy.
Na którejś z moich terapii użalałam się na ten temat - że maj się kończy, ten piękny miesiąc, który tak lubię, bo tak ważny dla mnie, i w ogóle smutno...
Terapeuta, wysmarkując nos w chusteczkę, bo akurat miał katar, zaproponował:
- A może by tak pokochać czerwiec. Albo listopad...
Ach, ci terapeuci!
A terapeutka S., na opowieści o nękających problemach, mawiała, że wszystko się kiedyś kończy. I żeby to sobie wyobrazić.
Niestety, zawsze przychodził mi wtedy do głowy koniec ostateczny.
Ach, te terapeutki!
A terapeutka S., na opowieści o nękających problemach, mawiała, że wszystko się kiedyś kończy. I żeby to sobie wyobrazić.
Niestety, zawsze przychodził mi wtedy do głowy koniec ostateczny.
Ach, te terapeutki!
Wypełniałam niedawno ankietę dotyczącą przemijania:
" Jaką cząstkę siebie chcesz zostawić nieśmiertelną ? Kiedy widzisz siebie w innych? Jeżeli po śmierci miał/miałabyś możliwość pojawiać się w ciałach innych
osób, co by to było? "
Hm. Na pewno zostaną po mnie talerze Babci Sabinki i te metry kwadratowe powierzchni z zalegającymi rupieciami.
Na poważnie, to zapytałam Córki i Syna, czego dobrego nauczyli się ode mnie. Miało to być pierwsze skojarzenie.
Córka odpowiedziała pięknie i bardzo dla mnie pokrzepiająco.
Bo się nie spodziewałam.
Syn odpowiedział konkretnie i rzeczowo.
Ach, ci mężczyźni!
Zostanę w śmiechu Córki i w piegach Wnuka.
I w zielonkawych oczach Syna.
Nic nie wiem o moich pradziadkach, poza tym jak się nazywali.
A chciałabym wiedzieć.
Co mam z nich?
Kto miał, jak ja krzywe zęby?
Garbek na nosie?
Lwią zmarszczkę odziedziczyłam po Mariannie, a ona po kim?
Kto z nich był introwertykiem, dziwakiem unikającym głośnych zabaw?
Komu układały się w głowie słowa w wiersze?
Kto był wrażliwy na ludzi, na zwierzęta, na "biednych, brudnych, chorych i nieporządnych"?
Korzenie są ważne.
Korzenie umacniają, dają poczucie stabilności.
Z korzeni wyrasta co i rusz nowe.
Korzenie wiążą nas z tymi, co byli i z tymi, co będą.
Dlatego piszę.
To jest to, co zostawię.
Bo wszystko kiedyś się kończy. Ale nie znika.
Hm. Na pewno zostaną po mnie talerze Babci Sabinki i te metry kwadratowe powierzchni z zalegającymi rupieciami.
Na poważnie, to zapytałam Córki i Syna, czego dobrego nauczyli się ode mnie. Miało to być pierwsze skojarzenie.
Córka odpowiedziała pięknie i bardzo dla mnie pokrzepiająco.
Bo się nie spodziewałam.
Syn odpowiedział konkretnie i rzeczowo.
Ach, ci mężczyźni!
Zostanę w śmiechu Córki i w piegach Wnuka.
I w zielonkawych oczach Syna.
Nic nie wiem o moich pradziadkach, poza tym jak się nazywali.
A chciałabym wiedzieć.
Co mam z nich?
Kto miał, jak ja krzywe zęby?
Garbek na nosie?
Lwią zmarszczkę odziedziczyłam po Mariannie, a ona po kim?
Kto z nich był introwertykiem, dziwakiem unikającym głośnych zabaw?
Komu układały się w głowie słowa w wiersze?
Kto był wrażliwy na ludzi, na zwierzęta, na "biednych, brudnych, chorych i nieporządnych"?
Korzenie są ważne.
Korzenie umacniają, dają poczucie stabilności.
Z korzeni wyrasta co i rusz nowe.
Korzenie wiążą nas z tymi, co byli i z tymi, co będą.
Dlatego piszę.
To jest to, co zostawię.
Bo wszystko kiedyś się kończy. Ale nie znika.
3 komentarze:
W punkt.
Piękny post.
Dziękuję
Prześlij komentarz