- Nic nie piszesz! - powiedziała Córka, gdy pochylałam się nad szwem rękawa pustynnej sukienki, co ją też nazywają kameez.
- Nie mam o czym - odrzekłam, pilnując szwu.
- O szyciu! - podsunął Nibymąż. Adekwatnie.
Córka mogłaby zrymować "o życiu", ale nie zrymowała.
- O szyciu już było.
O życiu też. Ciągle jest o życiu.
Było też zresztą o "nieżyciu". I "nibyżyciu".
Może o życiu po życiu?
Co w żadnym razie nie oznacza życia po śmierci.
Każdy doświadczył życia po życiu.
Życia po stracie.
Po rozstaniu.
Po zmianie.
Ostanie półtora roku w pandemii też jest życiem po życiu.
Rok temu nastąpiła zmiana w moim świecie, po tej stronie Europy.
Teraz kolejna - od środy adres Carrer Cinca 6 w Barcelonie już nieaktualny. Nowego na razie brak.
Syn przy okazji cotygodniowego naszego skypowania mówił zwykle: "No, i tyle mamusia, nic się u nas nie dzieje"
Teraz się dzieje.
A to dzianie różne, wzorki takie niekoniecznie barwne, czasem oczko się zgubi...
W głowie kłębią się myśli o tym przyszłym, nieznanym jeszcze.
"Co było to było co może być jest
A będzie to co będzie..."
Szukam równowagi w swoich kijkach.
To rytmiczne tuk, tuk, tuk o chodnik uspokaja.
Wczoraj już było, o jutrze nic nie wiadomo.
Jest przedwieczorna cisza lipcowego dnia.
Zatapiam się w niej, i w zapachu lip. W słodkiej woni dzikich róż.
Pszczoły brzęczą wokół drzew. Po chodniku skacze kawka.
Wysokie malwy rzucają długie cienie.
Lubię malwy.
Myśli kłębią się dalej.
Przy przekraczaniu granic oglądamy się za siebie.
Z tęsknotą. Z żalem. Z obawą.
Że już nigdy... Że nie wróci... Że szkoda.
Że tylko wspomnienia.
W pamięci obrazy, zapachy. Fragmenty rozmów. Radość początku.
Ach, jak się cieszyliśmy! Razem.
I już minęło... Było, było, było!
Wtedy właśnie mija mnie wyjący ambulans.
Samochody rozsuwają się na boki, jak dwa strumienie wody.
Ambulans pędzi, miga niebieskim światłem.
To moje od dawna memento.
Ambulans.
"Gonimy za szczęściem sięgamy do gwiazd
Na gwałt świat chcemy zmieniać
Lecz to najważniejsze, co żyje gdzieś w nas"
Kupiłam pół kilo czereśni i wróciłam do domu na mecz.
Cóż - pomyślałam filozoficznie - całe szczęście, że umiem zszywać brzegi i łapać spuszczone oczka...
P.S. Hiszpania wygrała. O włos, ale jednak...!
11 komentarzy:
Za zmianami nie przepadam (myślałby kto 😉), ale czasem one niosą dobre.
Na pewno zawsze jest inaczej niż było.
I trzeba na nowo oswajać.
Tak. Czasem to ekscytujące.
Owszem, staram się to tak oglądać
Dzień dobry, czy byłaby możliwość skontaktowania się z Panią prywatnie? :) Z góry dziękuje za odpowiedź.
Dzień dobry. A coś więcej? W jakim celu? I z kim rozmawiam?
Oczywiście, mam kilka pytań dotyczących tego wpisu: https://opowiescirucoli.blogspot.com/2011/06/nasza-pani-basia-kochana.html
Jeśli chodzi o to z kim Pani rozmawia to dokładnie tak jak w nazwie znajdzie nas pani w social mediach. Pokrótce jesteśmy grupka przyjaciół, którzy odwiedzają zapomniane i opuszczone miejsca.
Mogę podać adres mailowy
Będziemy wdzięczni:)
basiapiat@gmail.com
Prześlij komentarz