Maj najulubieńszy.
Maj szczęśliwych zdarzeń.
Maj spotkań, maj pocałunków, maj czerwonych tulipanów.
Maj wspomnień o błękitnych oczach, deszczów pod wspólną parasolką.
Maj składania życzeń, uścisków, uśmiechów i dobrych przeczuć.
Maj oczekiwania.
Wąchania konwalii.
Tulenia, huśtania, śpiewania kołysanek.
Maj pochodów, narcyzów, matur, kasztanów i dmuchawców.
Maj, słodki maj.
Dzisiejszy dzień pierwszy, dzień świętowania, spędziłam trochę na pracy, a trochę na niepracy.
Skończyłam pisać opowieść o Mikusiu Mikule z Fabryki, która to opowieść może zdobędzie dla siebie kaskę na kolejną realizację kukiełkowego projektu. Startujemy w konkursie miejskiego programu mikrograntów.
To było pracą.
W ramach niepracy i świętowania wybrałam się na spacer kijowy.
Inni też wyszli świętować.
Tych z kijami było niewielu.
Znacznie więcej tych na rowerach.
Dużo tych z dziećmi - w wózkach, na hulajnogach, rolkach, z piłkami, balonami i lodami.
A najwięcej tych z grillami.
Na których leżały tłuste kiełbasy, I karczki. I kaszanki.
Grille dymiły, a mięsiwa skwierczały.
Przed kibelkiem za 2 złote uformowała się karna kolejka.
(Naliczyłam osób siedemnaście)
Ale fajnie było.
Wróciłam do domu przez sklep typu "Żabka" , gdzie zakupiłam sobie loda Magnum oraz piwo Żywiec (duże, bo małych nie było)
W domu nakarmiłam miauczące stworzenia (nie kiełbasą), zjadłam loda i popiłam piwem Żywiec (dużym całkiem) i poczułam się całkiem świątecznie zrelaksowana.
I jeszcze trochę piwa Żywiec... (małych nie było)
2 komentarze:
Bardzo miły pierwszy dzień maja :-)
Najukochańszy miesiąc mój też to jest.
Mikusia pełne nazwisko, przypominam, brzmi: Mikuś Mikuła z Fabryki Kulesza-Kuleszak :-D
Wiem, ale trochę w opowieści jest inaczej. Licentia poetica
Prześlij komentarz