w podziemiach
...czyli
BARCELONA- dzień czwarty
Hiszpanka Maria (wymawiać należy Marija), popatrzyła na mnie skuloną na łóżku i za chwilę przyszła z jakimś folderem. Wyłowiłam słowo "hospital" i mnie lekko zmroziło - chce mnie odesłać na leczenie?
Szybko okazało się, że zaprasza nas do zwiedzenia miejsca, w którym pracuje - Hospital de Sant Pau.
Zatem Dnia Trzeciego (a w Hiszpanii jest to drugi dzień świąt Zielonych Świątek), wolnym krokiem udaliśmy się w wybranym kierunku.
Krok był wolny, bo szpital stosunkowo niedaleko, kawałek "naszą" ulicą i jeszcze trochę Aleją Gaudiego.
Oto jest. Pałac? Kościół?
- Zrobię zdjęcie! - postanawia Syn.
Oj, nie zrobi! Zostawił kartę pamięci w laptopie. Musi wrócić.
No cóż, niespotykanie spokojny ze mnie człowiek. Poczekam sobie na ławeczce, popatrzę na ludzi.
Nie ma ich co prawda za wielu, w ten świąteczny, leniwy poranek. Głównie turyści, których rozpoznaje się po aparatach fotograficznych i plecakach.
Poza tym, Japończycy mają kapelusze, białe albo słomkowe. Fotografują wszystko i siebie nawzajem w absurdalnych miejscach.
Młode Japonki często wyglądają, jak przerośnięte pierwszoklasistki, w białych, krótkich skarpetkach i plisowanych minispódniczkach.
Niemki zawsze w adidasach i spodniach bez długości, a Rosjanki w białych, falbaniastych albo koronkowych bluzkach. Często duże i mocno opalone.
Polacy piją piwo z puszek. Chodzą w klapkach.
Angielscy młodzieńcy, w koszulkach polo, bywają hałaśliwi.
Francuzki noszą okulary przeciwsłoneczne podsunięte na włosy, jak opaski. Mają zwykle za duże torby, przewieszone przez ramię.
Pakistańczycy, Chińczycy i Wietnamczycy raczej nie zwiedzają- pilnują swoich sklepików, budek i chicken-barów.
To by było na tyle, jeśli chodzi o uogólnienia.
Syn powraca i przechodzimy przez bramę.
Oto jest. Pałac? Kościół?
- Zrobię zdjęcie! - postanawia Syn.
Oj, nie zrobi! Zostawił kartę pamięci w laptopie. Musi wrócić.
No cóż, niespotykanie spokojny ze mnie człowiek. Poczekam sobie na ławeczce, popatrzę na ludzi.
Nie ma ich co prawda za wielu, w ten świąteczny, leniwy poranek. Głównie turyści, których rozpoznaje się po aparatach fotograficznych i plecakach.
Poza tym, Japończycy mają kapelusze, białe albo słomkowe. Fotografują wszystko i siebie nawzajem w absurdalnych miejscach.
Młode Japonki często wyglądają, jak przerośnięte pierwszoklasistki, w białych, krótkich skarpetkach i plisowanych minispódniczkach.
Niemki zawsze w adidasach i spodniach bez długości, a Rosjanki w białych, falbaniastych albo koronkowych bluzkach. Często duże i mocno opalone.
Polacy piją piwo z puszek. Chodzą w klapkach.
Angielscy młodzieńcy, w koszulkach polo, bywają hałaśliwi.
Francuzki noszą okulary przeciwsłoneczne podsunięte na włosy, jak opaski. Mają zwykle za duże torby, przewieszone przez ramię.
Pakistańczycy, Chińczycy i Wietnamczycy raczej nie zwiedzają- pilnują swoich sklepików, budek i chicken-barów.
To by było na tyle, jeśli chodzi o uogólnienia.
Syn powraca i przechodzimy przez bramę.
Szpital świętego Pawła, a właściwie Szpital św. Krzyża i św. Pawła, powstawał prawie 30 lat (ale uważam, że z lepszym efektem, niż łódzki szpital kliniczny na Czechosłowackiej).
"Ideą architektów było stworzenie placówki funkcjonalnej, ale zarazem wygodnej i nieprzygnębiającej dla pacjentów" - piszą w przewodniku Pascala.
No, rzeczywiście!
Pierwszą moją myślą, gdy znalazłam się w środku, było: "chciałabym się tu leczyć".
To "tylko"
budynek administracji
i izba przyjęć
"Zespół zaprojektowano na dziewięciu kwartałach ulic w dzielnicy Eixample, na kwadratowej działce o wymiarach 300 na 300 metrów. Składał się z budynku głównego, przeznaczonego na administrację, i 27 pawilonów. Wszystkie budynki połączone są podziemnymi korytarzami, przystosowanymi do transportu chorych.(...) każdy z pawilonów różnił się od pozostałych"
Makieta.
Tak będzie wyglądał szpital po całkowitym odrestaurowaniu.
To tylko część dawnego szpitala, około 1/3 całości.
Prawdę mówiąc, nie wiem, co stało się z pozostałymi pawilonami. Sądząc po mapie, powstał tam całkiem nowoczesny szpital o tej samej nazwie.
Na podwórcu
drzewka
pomarańczowe
i lawenda.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxKxEbTV0mUjoZCXNJuo39yLHa9xtneBKiq79hoWDOwEtc_EeNLGSuiJmcQqGzRU3tF8v7dkcz7bRc8HDAL5pfhF1F3uwRdvtROWNfgV4uoHZiNu92Nr-jx5d_pPqdbJTDQdz7JqRAqGk/s1600/IMGP0523.jpg)
Takie sobie
fikuśne oznakowanie
pawilonu B
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigbKu3iDMBSkqXwFRlbv1ZI8bLsQgyf7xG0Cs2JgIx64_SAMvtcFXwWGSCTtY0FsOU7S0FtHdkW-2Q5FrZ9Q9_qacLU4BK8fT-thLzZ247X0C9b6KiMVZ6zD1FjhCWVvAaU9R_6vbvURk/s1600/IMG_1837.JPG)
\
Schody
do sali
teatralno-muzycznej
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigWB8ON2OlQpFynLpUFBf8iNE9-YqfszK9vLq9Ayt21EDFIefdgkkIsbMiLdm-RJ6HF93zT4ujH_DsKgq_WkHOxC5gD7rSXgCDX_aG0-rLLrRmIFTJBLLF8N41A9Ze_qBjWW2CpJYGv7Q/s1600/IMGP0543.jpg)
Jeden z pawilonów.
Chcielibyście po porannym
obchodzie i oddaniu moczu
do analizy
kontemplować
taki sufit
nad sobą?
O dalszym ciągu dnia czwartego dalszy ciąg jutro.
Bo jeszcze dużo przed nami. I to pod górę.
P.S. Zmieniłam tytuł wczorajszy, bo mi się koncepcja zmieniła w trakcie pisania, a o tytule zapomniałam.
"Ideą architektów było stworzenie placówki funkcjonalnej, ale zarazem wygodnej i nieprzygnębiającej dla pacjentów" - piszą w przewodniku Pascala.
No, rzeczywiście!
Pierwszą moją myślą, gdy znalazłam się w środku, było: "chciałabym się tu leczyć".
To "tylko"
budynek administracji
i izba przyjęć
"Zespół zaprojektowano na dziewięciu kwartałach ulic w dzielnicy Eixample, na kwadratowej działce o wymiarach 300 na 300 metrów. Składał się z budynku głównego, przeznaczonego na administrację, i 27 pawilonów. Wszystkie budynki połączone są podziemnymi korytarzami, przystosowanymi do transportu chorych.(...) każdy z pawilonów różnił się od pozostałych"
Makieta.
Tak będzie wyglądał szpital po całkowitym odrestaurowaniu.
To tylko część dawnego szpitala, około 1/3 całości.
Prawdę mówiąc, nie wiem, co stało się z pozostałymi pawilonami. Sądząc po mapie, powstał tam całkiem nowoczesny szpital o tej samej nazwie.
drzewka
pomarańczowe
i lawenda.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxKxEbTV0mUjoZCXNJuo39yLHa9xtneBKiq79hoWDOwEtc_EeNLGSuiJmcQqGzRU3tF8v7dkcz7bRc8HDAL5pfhF1F3uwRdvtROWNfgV4uoHZiNu92Nr-jx5d_pPqdbJTDQdz7JqRAqGk/s1600/IMGP0523.jpg)
Takie sobie
fikuśne oznakowanie
pawilonu B
\
Schody
do sali
teatralno-muzycznej
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigWB8ON2OlQpFynLpUFBf8iNE9-YqfszK9vLq9Ayt21EDFIefdgkkIsbMiLdm-RJ6HF93zT4ujH_DsKgq_WkHOxC5gD7rSXgCDX_aG0-rLLrRmIFTJBLLF8N41A9Ze_qBjWW2CpJYGv7Q/s1600/IMGP0543.jpg)
Jeden z pawilonów.
Chcielibyście po porannym
obchodzie i oddaniu moczu
do analizy
kontemplować
taki sufit
nad sobą?
O dalszym ciągu dnia czwartego dalszy ciąg jutro.
Bo jeszcze dużo przed nami. I to pod górę.
P.S. Zmieniłam tytuł wczorajszy, bo mi się koncepcja zmieniła w trakcie pisania, a o tytule zapomniałam.
2 komentarze:
:-)
Ja to bym nie chciała w żadnym szpitalu chorować, nawet w takim ;-)
Ale jak już, to lepiej w ładnym , niż w brzydkim:):):)
Prześlij komentarz