...byłam.
Po 41 latach po raz drugi w Kołobrzegu.
Logistyka wyjazdu okazała się dość prosta.
Mieszkanie wysprzątane, koty umówione na opiekę, bilety wykupione, trasa obkumana, plecak spakowany.
Plus kije w futerale. Jak wędka albo karabin.
Dworzec Łódź-Chojny o godzinie 6.48 opromieniony letnim, rannym słońcem.
Na peronie pasażerowie w liczbie trzech.
Na dworcu dwie kasy, czynnych zero.
Dużo drzwi. Większość zamknięta.
Sporo ławek. Wszystkie wolne.
Najwięcej tablic z nakazami, zakazami i informacjami.
Pociąg przyjeżdża i odjeżdża z opóźnieniem.
Które się może zwiększyć albo zmniejszyć.
Pozostaje stabilne .
Jedziemy, jedziemy.
Jaka piękna Polska cała...
Sobie czytam, sobie rozwiązuję, sobie rozmyślam.
Aż tu nagle! W Kaliszu! Wsiada Anioł!
Anioł ma białe giezło, białe skrzydła anielskie, włosy blond i anielską twarz. Oczy przepasane białą koronką. Ciekawe, czego nie chce widzieć.
Aniołowi towarzyszy gwardia osób wcale nie anielskich, w ubraniach dziurawych, z włosami jak płomień albo i piekło.
Gitarę mają, na której nie grają nic.
Idę do miejsca z napisem WC i po drodze podglądam Anioła. Może mi się przyśnił? Nie! Siedzi wśród gawiedzi i dalej nic nie widzi.
Wokół Anioła jest normalnie raczej. Gawiedź je kanapki, pije wodę Żywiec i głośno gada. O pierdołach.
Nie mogę przestać myśleć o Aniele.
Wypatruję go na poszczególnych stacjach, zastanawiając się, dokąd jedzie. Pleszew? Jarocin? Chocicza? Może Środa?
- Oni do Poznania jadą - komentuje ktoś z tłumu, który coraz większy nad moją głową i Anioła mi zasłania - Na paradę równości.
W Poznaniu faktycznie roi się od zielonowłosych i tęczowych. Przebranych i nieubranych. Różowe Dredy w towarzystwie czarnych Emo. Niosą plakaty, kwiaty i dzieci.
Anioła brak.
Biegnę na peron dziesiąty. Schodami w górę, schodami w dół.
W lewo. W prawo na zewnątrz. Znowu w dół, a może w górę, kto by spamiętał te schody.
Jadę w wagonie jedenastym.
Myślę ciągle o Aniele.
Czy on tylko dla mnie tam był?
Nie wiem, ale dojeżdżam szczęśliwie i wpadam w obszerne ramiona Syna. Czeka przy wyjściu.
A razem z nim czeka na mnie 10 wspaniałych dni urlopu.
Czasami w coś wierzę.
Ostatnio w Anioły.
2 komentarze:
Ładne :-)
No, ładny ten anioł był.
Prześlij komentarz