Kto wie, kim jest Joda, ten wie.
Kto nie wie, ten ma zonka.
Ruszamy. Pociąg relacji Łódź - Warszawa Zachodnia. Kolega Bezimienny potrzebuje wsparcia.
Oto Porto. Na razie czekamy na bagaż.
Chcą mnie udobruchać tym smakołykiem cejlońskim. Mmmm... w rzeczy samej, słodziutki.
Pozdrowienia dla pielgrzymujących do Santiago de Compostela.
To się nazywa partnerskie traktowanie Najmniejszych.
Swoją drogą, jak im się ta kawa nie wylewa na takiej krzywej ulicy.
Jedziemy bezpiecznie do Aveiro.
Wszyscy się cieszymy z oceanu.
Pożyczyłam Bezimiennemu sweter. W Aveiro czasem wiało.
To nie park linowy, tylko pociąg do Lizbony.
W menu prawie same dorsze.
Nareszcie mnie poczęstowali tym Raivinhas. Skąpiradła.
Widok na Lizbonę piękny, owszem, ale pioruńsko wysoko. Dobrze, że mnie porządnie trzymali.
Jakiś pomnik za mną na placu Praca do Comercio.
A, nie jakiś, tylko króla Józefa I Reformatora. Podobno pierwszy pomnik konny w Portugalii.
Piwo było małe, jeżeli wygląda na duże, to kwestia proporcji ;)
Adeus przygodo!!!
3 komentarze:
Cudnie :-)))
Cudnie, cudnie.
Coś mi się zdaje, że Joda będzie chciała jeszcze podróżować.
Puszczę ją 😁
Prześlij komentarz