czwartek, 25 lipca 2019

Kilka słów zadumy nad życiem...

Dzień był wiosenny.
Świeżo pomalowane ławki w miejskim parku zachęcały do odpoczynku.
Siedział w bocznej alejce i mrużąc oczy wypatrywał kogoś w perspektywie ulicy.
Nadeszła z przeciwnej strony. Zbliżyła się cicho i położyła mu ręce na oczach. Dotknął jej dłoni.
- Jesteś już! - uśmiechnął się.
- Skąd wiesz, że to ja?
- Poznaję twoje palce.
Pogładziła go czule po ramieniu.
- Kochany.
Usiadła obok niego.
Obserwowali przechodzących ludzi i wystawiali twarze do słońca. 
Milczeli. Doskonale rozmawia się bez słów.
W przeciwległej alejce, na takiej samej trawiastozielonej ławce, siedziała para. 
Chłopak miał miłą twarz i trochę, jak na ich gust, przydługie włosy. Ale wyglądał sympatycznie.
Dziewczyna, z jasną burzą puszystej grzywki, uśmiechała się. Był to chyba szczęśliwy uśmiech.
Popatrzyli na siebie porozumiewawczo. Znali tę dziewczynę.
A potem uśmiechnęli się do siebie z jakąś dziwną, smutną melancholią. Włożyli na twarze swoje zwykłe, szare maski zmęczenia i odeszli w głąb alejki.
Starsza siwa pani i starszy siwy pan z oczami ukrytymi za grubym szkłem okularów.
Odeszli w swoją codzienność.
Jasnowłosa dziewczyna, ich wnuczka, została na zielonej ławce z zakochanym w niej chłopakiem i szczęśliwym, uśmiechniętym, siedemnastoletnim obliczem. 

 Napisałam to w roku 1971. Miałam 17 lat.

 *

Wczoraj obejrzałam film pt. The Professor, z Johnnym Deppem w roli tytułowej. 
Jako profesor literatury angielskiej mówi do swoich najlepszych studentów:

- Słuchajcie! Świat potrzebuje takich, jak wy. Świat dałby się za was pochlastać!
Weźcie na siebie tę odpowiedzialność i trzymajcie się jej.
Bo wyrządzicie światu i sobie największą krzywdę!
Jesteście zbyt mądrzy, żeby to zmarnować.
Świętujcie każdą chwilę, każdy pieprzony oddech.. .
Pamiętajcie, że sami układamy historię naszego życia.

Profesor jest chory i wie, że niedługo umrze. 
Oni wszyscy też umrą, tylko jeszcze nie wiedzą, kiedy.
On im radzi tak żyć, żeby poczuć to życie do głębi...

*

Miałam 17 lat.
Chciałam zostać pisarką.
Nie zostałam. Może i dobrze wyszło.

Starałam się robić w życiu wszystko najlepiej, jak to możliwe.
Lub choćby wystarczająco dobrze...

Może to dosyć?...