czwartek, 29 kwietnia 2021

Po drodze


Niedawno Bratowa Jedyna zapytała mnie o to, jakie hasło umieściłabym na swoim transparencie.

(Gdyby ktoś był ciekawy, do czego potrzebny ten transparent, odpowiadam: do manifestacji! Jak to transparent.

Słownik języka polskiego PWN: manifestacja - «ostentacyjne okazywanie swych poglądów lub uczuć»)

 

Kilka myśli przeleciało mi przez głowę, wszystkie trywialne i nie moje.

A ta właśnie, wypłynęła na wierzch, powoli, jak zdjęcie w wywoływaczu:


Nie ustawaj w drodze...

 

Bo DROGA już dawno rzuciła na  mnie swój czar.

Wszelkie drogi, wąskie i szerokie, gładkie i wyboiste, suche, błotniste, leśne i górskie.

 

 

 

Drogi, jak wiadomo są różne...

 

 

 

 

 

 


Ulice. Aleje. Promenady.

Bulwary. Wiejskie drogi. Zaułki.

Drogi w kierunku morza. 

Korsa i Diagonale.

Tory kolejowe. Autostrady.

 

 Te należą do moich ulubionych...

 

 

 

 

 

 




Ścieżki i szlaki.

Wszystkie drogi prowadzą tam, gdzie nas jeszcze nie ma. 

A gdzie może dojdziemy.  I się dowiemy. Przekonamy.

Zobaczymy, co jest za zakrętem.

 ***

Więc tak...

To sobie właśnie przypomniałam. Na transparent.

 

A potem w szpargałach natknęłam się na kartkę, którą kupiłam na jakimś wyjeździe dawnym.



 

 

 

 

 

 

I przypomniałam sobie o swoim malarstwie terapeutycznym!

Co to ciągle wisi na ścianie mojego przedpokoju.

 

 

 

 

 

 

A były  i takie:







Oraz, jakże symboliczne:




 

 

 

 

 

 

 

No, i w roku 2004 motywujący wiersz, który już tu był, ale dobrego nigdy dosyć, czyż nie?

 

 

 

 

 

 

 

 

 ***

"Nie ustawaj w drodze" - napisałam do Anny K., Motylem zwanej, kiedy wyruszała na swoją kolejną wyprawę na inny kontynent.

"Nie ustanę" - odpowiedziała. 

Dotrzymuje słowa.

 

"Życie jest nowelą"- śpiewają niektórzy.

A inni twierdzą, że jest jak melon. Albo welon. Albo jak białe włosy...

 

Cóż. Życie jest oczywiście, jak droga. 

Można by myśleć, że jak ślepa uliczka, bo przecież kiedyś się kończy.

 

A gdyby tak...

Pójść przed siebie. I nie ustawać w drodze. 

To wrócimy w to samo miejsce  oczywiście. Tyle, że od drugiej strony.

Może na tym polega reinkarnacja?


Szczęśliwej...!!!


niedziela, 25 kwietnia 2021

Ziarenka

Reprodukcję tego obrazu Van Gogha dostałam od Rodziców na okoliczność skończenia studiów.

Przez jakiś czas wisiał w moim pokoju z zielonymi firankami...:)

Potem zawisał na ścianach różnych pokoi w Paradni.

Nie był piękny, ani nominalnie wartościowy. Jednak w pewien sposób od początku korespondował.z moim przeczuciem, chęcią, gotowością SIANIA.

Siania idei, wartości, przekonań. 

Uczynków. 

Uśmiechów.

Uścisków.

Siania słów.

Myślę, że w jakiejś mierze mi się udało. Byłam siewcą.

***

Niedawno sięgnęłam po torebeczkę z nasionami bazylii. 

Torebeczka duża, bo potrzebne jest miejsce na opisy.

Opis odmiany, zalecenia do siewu, także poglądowe rysunki dla niecierpliwych i niechętnych czytaniu. Adres producenta, kod kreskowy, kod obrazkowy, logo firmy, data produkcji, data ważności, "zdjęcie poglądowe"...

W środku nasiona, pół grama. Ćwierć łyżeczki.

Jakie to symboliczne!

Ten siewca z obrazu czerpie ziarno  pełnymi garściami, bogato, rzuca szerokim gestem. Nie martwi się o wiatr, o ptaki, które pewnie wydziobią swoją porcję. Nie liczy nasion. One nie są dla niego pojedyncze, są sypką, gładką, przesypującą się pod palcami masą.

Nasiona bazylii mogę policzyć. Biorę ostrożnie po kilka, koniuszkami palców. Ostrożnie umieszczam w dołku wygrzebanym w doniczkowej ziemi. Ostrożnie zasypuję. Ostrożnie podlewam. Jakby każde było cenne, każde na wagę ... jubilerską.

 ***

Tak mi się teraz myśli o słowach.

Coraz rzadziej układam słowa w całość.  Jakbym oszczędzała te słowa, które mi pozostały. 

Bo może one policzone są dla każdego? 

Może ich wartość wzrosła?

Albo wyginęły, jak jakieś rzadkie zwierzątka?

Nie chcę ich tak rozrzucać bez kontroli. 

Nie chce nie  wiedzieć, pod jakie strzechy albo inne stropodachówki trafiają.


"U mnie słowo droższe pieniędzy" - mawiał Kazimierz Pawlak ze wsi Krużewniki. 

Może i miał rację. Może dlatego nie chcę tu zostawiać słów bez opieki.  Na pastwę.

***

Niedawno, na swoim "mantrowym" spacerze, ze zdumieniem stwierdziłam, że nie mam w głowie nic. Żadnych myśli, żadnych dyskusji z samą sobą. Żadnego snucia przypuszczeń. Nul. 

Tylko głęboki oddech i wiatr w uszach.


No, i co ja mam tu pisać?