środa, 14 czerwca 2023

Dziecko w nas

Czy to ja?

Czy to ja byłam Basią?

Czy to ja byłam panią P.?

Psychologiem? Żoną? Matką?

I kochanką?

Czy ja już wtedy byłam potencjalną babcią, emerytką,  wdową? 

Siwą panią z bolącym kręgosłupem? 

Właścicielką niewłasnych zębów?

Gdyby stanąć w tamtym miejscu i w tamtym momencie   czasoprzestrzeni, wszystko zdawałoby się możliwe. Mogłam wybrać każdą z dróg i iść w którymkolwiek kierunku. 

Tak się mówi młodym ludziom: wszystko przed tobą! Woła cię świat! Rozwijaj skrzydła!

A oni wierzą na ogół. 

Skrzydła mają różne, tak jak włosy. 

Cienkie, gęste, proste jak druty, albo skręcone w sprężynki. 

Albo im te włosy rosną szybko, albo szybko wypadają. Oklapnięte, przetłuszczające się, falujące na wietrze, miękkie, na jeża obcięte.

Czasem pomaga szampon pokrzywowy, albo nacieranie naftą, maska z żółtek, mycie w piwie, łykanie drożdży.

Szczotkowanie, suszenie pod włos, czesanie z włosem. 

Cuda wianki...

A to wszystko i tak psu na budę.

"Taka Pani uroda".

A co ze skrzydłami?

"Ta nasza młodość ten szczęsny czasTa para skrzydeł zwiniętych w nas"

Prawie zawsze płaczę przy tej piosence, bo już było wszystko, minęło, nie wróci, skrzydła się rozwinęły, albo nie i już szans żadnych nie ma na  zmianę trasy lotu.

Patrzę na te zdjęcia, na których jest nadzieja, są perspektywy, marzenia i plany. Wiara.

A wszystkie Brat mi zrobił, więc jest tam też ukryta miłość braterska. Czułość.  Lubienie.

Lato i zima.

Pamiętam dobrze energię i klimat tamtych chwil. To, co było poza kadrem.

Co było przedtem i potem.

Kolory, nawet zapachy.  Ciepło lipcowego, popołudniowego słońca na plecach.


Patrzę na mój profil uchwycony na tle naszego okna, w mieszkaniu na trzecim piętrze. W kamienicy, która stała na terenie dawnego getta. W której się urodziłam.

Pamiętam, że nie chciałam się fotografować, na czole wyrastał mi wielki pryszcz. 

Zgodziłam się dla Brata.

Teraz patrzę na to zdjęcie i myślę, że to właśnie ja. Ja cała, przyszła, potencjalna, ponadczasowa, zawsze prawdziwa w tym kadrze, ja, która zostałam w sobie do dziś.

Ile jest dziecka w nas?

Kocham wszystkie te dziewczynki we mnie.

 

Gdybyście sie zastanawiali, co ja właściwie chciałam powiedzieć, i dlaczego napisałam ten post, to nie odpowiem.

Czasem pisze się samo, tak jak samo się  błyska.