środa, 23 października 2019

Ikar

Film o Mieczysławie Koszu tak mnie pochłonął, że dopiero po dwóch godzinach spojrzałam na zegarek. 

Dawid Ogrodnik nie gra, on po prostu jest postacią, którą pokazuje widzowi. Do tej roli schudł i nauczył się grać na fortepianie. 
Jest Koszem na różnych etapach życia. 
Życia krótkiego. 
Mieczysław Kosz zginął w wieku 29 lat.
Wypadł z balkonu. Niektórzy mówili, że wyskoczył. 

- On nie spadł - mówi w końcówce filmu jego przedziwny sąsiad - on pofrunął!

I taka wersja mi pasuje.

Podobno wcześniej wchodził na parapety - w filmie jest taka scena, gdy niewidomy  Kosz wychyla się za okno. 
Maca wokół rękami: i nic tam nie ma, tylko przestrzeń. tylko powietrze, tylko wolność i świat bez przeszkód na drodze.

Na co dzień przeszkód było mnóstwo, więcej ich  było niż nie było.
Tylko muzyka pozwalała mu żyć.
Bo kiedy grał, to po prostu żył. 
Grał tak, jak oddychał. Wszystko, co czuł, co słyszał, było muzyką.
Brak wzroku powodował, że wszystkie dźwięki rozrastały się w jego głowie ponad miarę. 
Można powiedzieć, że słyszał dzięki temu, że nie widział. 
Tak właśnie wytłumaczył mu to lekarz, gdy pojawiła się nagle szansa na odzyskanie częściowego widzenia w prawym oku.
Kosz na operację się nie zdecydował.

- Nie bój się, że polecisz! - mówi do wokalistki Zuzy - Świat cię poniesie! Muzyka cię poniesie!  Ja ciebie złapię!

Jego nie złapał nikt.

Przepiękny, poruszający do głębi film.


 

niedziela, 20 października 2019

7

7 lat. Ponad 2550 dni.
Nie ma dnia, żebym o Tobie nie myślała.
Nie tęskniła. 
Nie kochała Cię.
Forever