czwartek, 31 stycznia 2019

Sianie


Córka powiedziała (napisała), że trzeba dobro rozsiewać.
Zatem, sieję.

Tu i tam.

We wszystkie strony świata.

Razem z paczkami książek, płyt, filmów, Nie wiadomo Do Czego Drobiazgów, jadą cząsteczki mojego DNA i odciski palców.

To fascynujące doznanie, taka świadomość, że fragmenciki  mojego domu rozfrunęły się po kraju, jak nitki babiego lata. 

Razem z nimi taka informacja, że gdzieś tam jest pani, która podzieliła się swoimi zasobami.

Tak. Mam satysfakcję, że swoją malutką cząstkę dobra uwolniłam.
Jak to propagowała ulubiona Pisarka Niekończącej się Jeżycjady - ESD!

Kto nie wie, niech sam poszuka:)

P.S.
Po mniej więcej dwudziestu pięciu latach, jedna z uczestniczek zajęć w Cudnej Klasie IIIa, napisała do mnie :


"Wspominamy bardzo ciepło i bardzo serdecznie pozdrawiamy. Jest Pani dla nas wzorem na całe życie😘😘😘DZIĘKUJEMY"

Wykąpała mnie w miodzie!!!

P.S.2

Dawno temu, gdy przyniosłam do domu dyplom ukończenia studiów, Mama moja podarowała mi reprodukcję obrazu Van Gogha - Siewca.
Obraz długo wisiał w moim pokoju, a później na ścianie w pracy.
Nomen omen?


 

wtorek, 29 stycznia 2019

Ten dzień.

Miałby dziś 65 lat.

"Mężczyzna mojego życia" - powiedziałam, wprowadzając go na "salony " Sabinki w dniu jej imienin.
Rodzina zamarła.
Cisza trwała.
A. się uśmiechnął.
Jego uśmiech ZAWSZE zdobywał serca.
Robiły mu się dołki w policzkach.

...i obiecuję Ci miłość, aż do śmierci..

 

wtorek, 22 stycznia 2019

Nadmiar


Wyrzucam, wyrzucam, wyrzucam!
Ciągle jeszcze jest co.

Rozglądam się po świecie i widzę dużo rzeczy "do wyrzucenia"
Wszystkiego wokół jest za dużo.

Za dużo samochodów.
Za dużo towarów w sklepach.

Za dużo nieważnych informacji.
Za dużo głupich słów.

Za dużo gazet i za dużo książek (tak! nawet książek jest za dużo!)

Za dużo sklepów.
Za dużo usług i przysług.

Za dużo śmieci.

Za dużo możliwości wyboru.

Za dużo jedzenia .

Za dużo przedmiotów nikomu niepotrzebnych. 

Za dużo wrażeń.

Za dużo obrazów,  dźwięków i smrodów.

Za dużo stron w internecie.

Za dużo programów rozrywkowych, kanałów w telewizji, cali w telewizorach, bajtów i bitów, decybeli i pikseli.

Za dużo autorów i aktorów.

Blogerów też za dużo! 

I, naprawdę, kiedyś to wszystko pierdyknie.

Wyrzucam więc i robię sobie przestrzeń. 
Można by powiedzieć, że robię sobie dobrze.
Bardzo dobrze!

P.S.
Są rzeczy, których jest jednak za mało.
Za mało w nas mądrości i tolerancji.
I życzliwości.
I zwykłej ludzkiej "ludzkości"

Szkoda gadać!


poniedziałek, 7 stycznia 2019

Feminina

 Słynna  "baba z otyłością"
Przypadkiem obejrzałam jeden z ostaniach odcinków serialu komediowego, który kiedyś Mąż oglądał  z uciechą.
Bohaterka, Jolańcia K., pseudo "Pupcia", w telewizorze swoim ma włączony program "Kawka z mleczkiem". 
Pani redaktor  wita z przejęciem  "gościnię, modelinię, aktorzynię, tancerzynię, a nawet... pisarzynię"
Gościnia dodaje skromnie, że "jeszcze śpiewaczynię"

(Nawiasem mówiąc, formatowanie w moim laptopie prawie się zawiesiło na tych słowach)

Tak się złożyło (to się nazywa proces!), że słuchałam równolegle  felietonów Joanny Szczepkowskiej, a jeden z nich traktował o niesprawiedliwościach i nierównościach, które to od wieków pokutują wszędy.

Poszło mianowicie o bajkę, starą i znaną.
Pani Szczepkowska zadaje szereg słusznych pytań, na które odpowiedzi brak.
Czemuż to, gdy coś jest groźne i niebezpieczne, pojawia się w rodzaju męskim?  
Dlaczego LAS? I WILK?
A gdy do podeptania, to ŚCIEŻKA?
A kiedy słabe, chore i nieodpowiedzialne, to DZIEWCZYNKA, BABCIA i MAMA? 
Dzielny i odważny jest GAJOWY.
Czemu w paskudne, czerwone nakrycie głowy odziano CÓRECZKĘ?

Weźmy więc sprawy w swoje ręce.

Niech lekkomyślny TATUŚ pośle przez ciemną i groźną LASĘ przebranego w kapturek SYNKA z wiklinową koszyczką do schorowanego DZIADKA.
Niech po drodze, na krętym i wydeptanym ŚCIEŻKU spotka krwiożerczą i sprytną WILCZYCĘ.
A dzielna i waleczna GAJOWA uratuje wszystkim życie i ocali honor rodzaju żeńskiego.  

Tyle pani Szczepkowska (mniej więcej)

Ja popieram.
I nagle, wśród tych rozważań przyszło mi do głowy słowo MĘŻCZYZNA. 

"Czy to pies czy to bies?"-zapytowuje dramatycznie poeta.

Dlaczego jest: ten mężczyzna?
Tak samo jak: ta dziczyzna albo ta tężyzna.
Albo włoszczyzna.

Jeżeli słowo pochodzi od "męstwa", to tak jak książę od "księstwa", powinien powstać "miążę"

"Mężczyzna " chyba jednak bierze początek od "męża", 'początkowo uroczystego określenia człowieka dzielnego, zacnego’. 
Ach czemu nie zostano przy "mężu"?

Polszczyzna, chińszczyzna, japońszczyzna - oznaczają języki, czyli:  (temu) polskiemu, chińskiemu, japońskiemu nadano formę żeńską. 

Dlaczego stworzona od słowa mąż forma żeńska mężczyzna jest rodzaju męskiego????

A znowuż kobieta, ni z gruszki ni z pietruszki!!!

Jeśli  żona, to mogła być i żeńszczyzna, czyż nie? Rosjanie to wiedzą!

Kiedy mąż bierze sobie żonę, to się żeni.
Kiedy żona bierze sobie męża, to za niego wychodzi.
Dlaczego nie może się mężyć?
A dlaczego  mąż nie może wyjść za żonę? Bo stałby za nią, a to dyshonor?

Ostatecznie mógłby być ten mężczyzn! 

Za odmianę już się nie  biorę!
Jestem skołowaną człowieczyną!!!