poniedziałek, 31 października 2022

Śniegu już nigdy nie będzie

To nie przepowiednia. To tytuł filmu Małgorzaty Szumowskiej.

Film obejrzałam pozawczoraj na Canal+

Canalem podzielił się ze mną Syn, żebym miała co oglądać, bo nie mam już telewizora.

*

Tu będzie dygresja (bo lubię dygresje) - niejedna.

Kto dygresji nie lubi, może od razu przejść do akapitu "Koniec dygresji" - mniej czytania, i w ogóle mało do czytania  będzie.


A zatem:

- telewizora postanowiłam się jakiś czas temu pozbyć, bo stał tylko i się kurzył, a mnie wkurzał (ciekawe, jakie to podobne słowa są).

Jako osoba świadoma (no, może półświadoma) ekologicznie, nie chciałam wystawiać zacnego Philipsa przed śmietnik. Znalazłam w okolicy dwa punkty odbioru, oba wszak daleko od szlaków komunikacyjnych. Jeden z nich oferował odbiór z domu za 50 zł.

Skorzystałam zatem z niezawodnego OLX i już następnego dnia miły pan telewizor zabrał. Za darmo. Nic mu nie musiałam zapłacić za tę usługę. Ba! Zapytał, czy on jest mi coś winien!

Nie był.

 

Kto nie ma telewizora, nie płaci za jego "manie".

Na stronie Poczty Polskiej łatwo można dokonać "zmiany danych", rach - ciach i gotowe. 

A figa! 

Wszechmądry automat  usilnie informował mnie, że "niepoprawne imię, nazwisko lub numer PESEL"

Sprawdzałam i sprawdzałam. 

Po kilkunastu próbach  sama zwątpiłam w to, jak ja się właściwie nazywam.

Dział Obsługi Klienta pouczył  mnie, że mogę załatwić sprawę, w "najbliższej placówce pocztowej"

Cóż było robić. Jak powiedział Poeta, "cóż było robić? Paweł ani pisnął ".  Poszedł na pocztę, gdy czapkę nacisnął. 

 

Pani na mojej poczcie przemiła.

Bez zwłoki wstukała wszystkie potrzebne dane i upewniła się radośnie:

- Telewizor zarejestrowany na pana Andrzeja P.? 

*

Dygresja od dygresji - 

- dziesięć lat temu, po śmierci A. przerejestrowałam abonament na siebie, dostałam nowy numer identyfikacyjny klienta i nowy numer konta do wpłat.

Których to wpłat dokonywałam sumiennie i regularnie. 

*

Więc zacukałam się na tej poczcie.

Bo płaciłam za nie mój telewizor. A może mogłabym w ogóle nie  płacić? 

Miła pani, Alina miała na imię, się uśmiechnęła tylko.

Bez komentarza.

Teraz płacę tylko za radio. Siedem pięćdziesiąt.

*

Koniec dygresji 


"Śniegu już nigdy nie będzie"

Film nieoczywisty, jak sen. 

Trochę realu, trochę magii.

"Pochodzący ze wschodu Żenia zatrudnia się jako masażysta na luksusowym podmiejskim osiedlu. W niedługim czasie zostaje powiernikiem swoich klientów. "


Tyle napisać o tym filmie, to nic nie napisać.

Rzeczony Żenia faktycznie puka do wielu drzwi. 

W swoim codziennym image`u jest do bólu przyziemny, powiedziałabym: socrealistyczny.

Wystarczy, że Żenia zaczyna liczyć  "raz, dwa,  три, четыре, пять"...

To się kojarzy, nieprawdaż?

Śmiejcie się, śmiejcie, a  może sami z siebie się śmiejecie...

Bo Żenia pstryka palcami, o tak! PSTRYK! i już nie wiadomo, gdzie noc, gdzie świt...

Wszystkimi językami Żenia mówi, wszystko wie i wszystko widzi...

Magia i metafizyka. Sen i jawa, I zjawa. I bezsenność.

A potem PSTRYK! I znowu rzeczywistość skrzeczy.

Tu Rzym, tu Krym.

Tu bajka, tu światła gasną.


Kto lubi, żeby było po kolei, od A do Z, przez be i ce i de, żeby było normalnie i logicznie,  temu się ten film pewnie nie spodoba.

Ja też nie byłam pewna,  czy jestem na TAK.

Ale kiedy się skończył, został mi powidok. 

Jak po śnie, którego się nie pamięta dokładnie, ale chciałoby się przyśnić po raz kolejny.

*

Śnieg w końcu spadł, ale nie dam głowy, że był prawdziwy.