piątek, 5 lutego 2016

Wnuk na lodzie

Na lodzie, na lodzie. Nie na lodach.
Jesienią przedszkolaki zaczęły chodzić na łyżwy. W poniedziałki.
Wnuk nie chciał. 
Nie chciał, ale trochę musiał.
Jeździł z balkonikiem.
"Może być"- odpowiedział na pytanie, o wrażenia z lodowiska.
W styczniu dostał w prezencie łyżwy hokejówki. 
"Mogą być"- rzekł, zapytany, czy mu się podobają.
 Potem dwa razy poszedł na lodowisko z rodzicami.
Zobaczyłam filmik nagrany przez dumnego Ojca Wnuka - już nie jeździł z balkonikiem, o nie!
Drobnymi kroczkami biegł po lodzie. Trochę się przewracał. 
"Tylko raz się popłakałem"- oznajmił mi dumnie.
W poniedziałek przyniósł z przedszkola kartkę od trenera, z zaproszeniem na treningi.
Owszem będzie chodził!
Wczoraj zobaczyłam kolejny filmik.
Malutka figurka (najmniejsza), w wielkim kasku i szaliku w paski, pędzi przed siebie, slalomuje i zawraca. 
W grudniu mówił, że będzie strażakiem. A najlepiej, to komendantem strażaków.
Wczoraj oglądaliśmy książeczkę o straży pożarnej, którą wypożyczył sobie z biblioteki.
- Będziesz strażakiem w takim ubraniu? - zapytałam, wskazując na  narysowaną postać we wspaniałym uniformie z hełmem.
- Nie! Ja będę HOKEISTĄ!
O, matko!

1 komentarz:

PAPROCH pisze...

Cudownie! Mogę być mamą hokeisty ;-)
Z balkonikiem jeździł bardzo krótko, pierwsze dwa albo trzy razy z przedszkolem :-)