niedziela, 22 grudnia 2019

Pachnie.

Pachnie.
Pachną gotowane grzyby suszone.
Pachnie kapusta, gotowana do tych grzybów.
Pachną świece adwentowe. Pachną, gdy płoną i pachnie dym ze świec  zgaszonych.
Pachnie pomarańcza naszpikowana goździkami (po to właśnie, żeby pachniała).
Pachnie płyn do czyszczenia, którym przecieram stół.
Pachną pierniki, bo jak powiedział Syn "nie ma świąt bez pierniczków"
Pachnie świerk, który dziś kupiłam, bo sama doszłam do wniosku, że nie ma świąt bez choinki.
W łazience pachnie praniem, bo zawsze przed świętami robi się pranie.
Pachnę ja, moim ulubionym So Elixir.
Tylko śnieg nie pachnie.
Bo śniegu nie ma:(

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Jeszcze do śmiechu. Chyba...



Taką oto historię opowiada bardzo poważny detektyw w bardzo krwawym kryminale  Karin Slaughter zatytułowanym "Niewidzialny"


"– Słyszałem niedawno, że w lesie od pewnego czasu trwa swego rodzaju walka. Owady przeciwko ssakom.
Wreszcie postanowiły jakoś to rozstrzygnąć. Ssaki i owady. 
Zorganizowały mecz futbolowy. Zwycięzca zostanie królem lasu na zawsze i jeden dzień.
Przez pierwsze dwie kwarty nie było w ogóle żadnej rywalizacji. 
Ssaki ścierały owady na miazgę. To znaczy, miały oczywiście przewagę fizyczną. Raz za razem zdobywały kolejne triumfalne sześć punktów. Normalnie zdominowały boisko. 
Owady płakały w szatni jak dzieci. Wiedziały, że przegrają mecz. Czuły to w swoich egzoszkieletach. Upokorzenie do końca życia. 
Mimo to wróciły na boisko. Nie mogły tak po prostu odejść, prawda? Nie po tych wszystkich latach. Może są bezkręgowcami, ale mają swoją godność.

Tak więc zaczyna się trzecia kwarta i nagle na boisko wchodzi gąsienica. I daje prawdziwy popis.
Zajmuje pozycję skrzydłowego i gra owadów naprawdę dostaje skrzydeł! Możecie  sobie wyobrazić, jaki gąsienica ma promień skrętu!! 
Tak więc świerszcz rzuca piłkę i nagle: ziuu! – Gąsienica startuje. 
Przejmuje piłkę, biega po boisku jak szalona. Sześć punktów i sześć punktów. Gąsienica jest normalnie jak opętana. Ona nie tylko wygrywa ten mecz. Nabija im niesamowitą liczbę punktów. Ostateczny wynik to trzydzieści cztery punkty dla ssaków i dwieście dwanaście dla owadów!

Owady wiwatują,  wszystkie wybiegają na boisko. 
Podrzucają gąsienicę. Noszą ją naokoło stadionu. 
Nie mogą w to uwierzyć!
Będą królami lasu na zawsze i jeszcze jeden dzień dłużej!
Ale nagle ktoś mówi do gąsienicy: 
- Hej, ty, mogliśmy to wygrać przed końcem pierwszej połowy. Gdzie byłaś tyle czasu?. 
A gąsienica odpowiada:
 - Wkładałam buty”.

No! 
Nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia.
Nawet w kryminale.

wtorek, 10 grudnia 2019

Z przymrużeniem...

W każdym prawie numerze różnych "rozrywkowych" gazetek znajdziemy krzyżówkę "z przymrużeniem oka" albo inaczej "przymrużkę".
W przymrużkach specjalizują się niektórzy autorzy. Tacy, jak na przykład pan Leszek R., który przyprawia czasem o zgrzytanie zębów  szanownego Brata, a mnie zaskakuje, zadziwia, zapędza w kozi róg i rozbawia.

Oto objaśnienia z ostatniej "Rozrywki":

  • Przytulenie policjanta lub serdeczne uściskanie premiera
  • Kuchenny mebel, który wylądował w lombardzie
  • Jasno świecisz żaróweczko; a ty komputerze, nie zawieszaj się już więcej 
  • Zadziory i nierówności obniżające wartość nart
  • Dedykacja: dziennikarce Rogalskiej podczas urlopu w Indonezji
  • Odprysk z wybitego okna lub z rozbitego lusterka
Wiecie już?

Odpowiedzi poniżej:

  1. Objęcie władzy
  2. Zastawiony stół
  3. Mówienie do rzeczy 
  4. Występy na deskach
  5. Marzenie na Jawie
  6. Szybki kawałek
Śmiałam się głośno!!!

P.S. Trochę do śmiechu, trochę nie:

W ulubionym parku wykonano niedawno ścieżkę z miękką nawierzchnią dla kijkarzy. Miękką po to, żeby groty kijków miały lepszy opór przy odpychaniu.
Idę więc sobie i się odpycham. 
Z naprzeciwka nadchodzi Pan, także z kijkami, tyle że kijki na końcach mają gumowe końcówki.
- Proszę pani!- przemawia do mnie z oburzeniem - robi pani dziury w ścieżce tymi kijkami!
- Ta ścieżka jest przeznaczona dla kijkarzy - odpowiadam zdumiona.
- Ale takie końce muszą mieć - pokazuje na swoje kije.
- Przecież te dziury się zasypią! - bronię się skonfundowana.
Pan patrzy na mnie z niebotycznym zdumieniem i pyta z naiwnością dziecka:
- A kto je zasypie?

No właśnie, kto?