poniedziałek, 16 grudnia 2019

Jeszcze do śmiechu. Chyba...



Taką oto historię opowiada bardzo poważny detektyw w bardzo krwawym kryminale  Karin Slaughter zatytułowanym "Niewidzialny"


"– Słyszałem niedawno, że w lesie od pewnego czasu trwa swego rodzaju walka. Owady przeciwko ssakom.
Wreszcie postanowiły jakoś to rozstrzygnąć. Ssaki i owady. 
Zorganizowały mecz futbolowy. Zwycięzca zostanie królem lasu na zawsze i jeden dzień.
Przez pierwsze dwie kwarty nie było w ogóle żadnej rywalizacji. 
Ssaki ścierały owady na miazgę. To znaczy, miały oczywiście przewagę fizyczną. Raz za razem zdobywały kolejne triumfalne sześć punktów. Normalnie zdominowały boisko. 
Owady płakały w szatni jak dzieci. Wiedziały, że przegrają mecz. Czuły to w swoich egzoszkieletach. Upokorzenie do końca życia. 
Mimo to wróciły na boisko. Nie mogły tak po prostu odejść, prawda? Nie po tych wszystkich latach. Może są bezkręgowcami, ale mają swoją godność.

Tak więc zaczyna się trzecia kwarta i nagle na boisko wchodzi gąsienica. I daje prawdziwy popis.
Zajmuje pozycję skrzydłowego i gra owadów naprawdę dostaje skrzydeł! Możecie  sobie wyobrazić, jaki gąsienica ma promień skrętu!! 
Tak więc świerszcz rzuca piłkę i nagle: ziuu! – Gąsienica startuje. 
Przejmuje piłkę, biega po boisku jak szalona. Sześć punktów i sześć punktów. Gąsienica jest normalnie jak opętana. Ona nie tylko wygrywa ten mecz. Nabija im niesamowitą liczbę punktów. Ostateczny wynik to trzydzieści cztery punkty dla ssaków i dwieście dwanaście dla owadów!

Owady wiwatują,  wszystkie wybiegają na boisko. 
Podrzucają gąsienicę. Noszą ją naokoło stadionu. 
Nie mogą w to uwierzyć!
Będą królami lasu na zawsze i jeszcze jeden dzień dłużej!
Ale nagle ktoś mówi do gąsienicy: 
- Hej, ty, mogliśmy to wygrać przed końcem pierwszej połowy. Gdzie byłaś tyle czasu?. 
A gąsienica odpowiada:
 - Wkładałam buty”.

No! 
Nadzieja, jak wiadomo, umiera ostatnia.
Nawet w kryminale.

Brak komentarzy: