poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Się NIE wyrzuca

Fundacja Uśmiech wywiesiła kartki o zbiórce rzeczy - ubrań, obuwia, zabawek, sprzętu domowego.
Kartki wiszą od kilku dni.
Zbiórka dziś, o 9.00
Wystawiłam swój wór i poszłam zaspokoić ciekawość. 
Przeleciałam z kijami ze dwa kilometry, oblukałam około 40-stu domostw. 
Bloków i posesji prywatnych.

Znalazłam DWA wystawione worki.
Kiedy się ucieszyłam na widok drugiego, okazało się, że to... mój własny!

Te wszystkie domy, to kilkaset osób, albo nawet więcej.
I nikt nie ma rzeczy zbędnych.

Przed wieloma klatkami piętrzyły się wory ze śmieciami, do zabrania przez MPO.

To bardzo ciekawe moje doświadczenie.


No, i mamy to!


To znaczy, ja mam!
Dziś 30 dzień Minsgame, czyli gry o przestrzeń!
Co oznacza, że wyrzuciłam/sprzedałam/oddałam/wydaliłam 465 przedmiotów /rzeczy.

Dziś wisienką na torcie, a właściwie wielkim arbuzem jest stepper, który przestawiany spod fotela pod łóżko i z powrotem od jakichś 15 lat, zakurzył się kurzem grubym, jak dywan.


 
Sprzedawanie szło najsłabiej:))) Zarobiłam około 19 zł:):):):)

Wysłałam trzy paczki w trzy strony Polski.
Do Szczecina, w Żywieckie, do Zagnańska.
Dwie czekają na swoją kolej - w  skierniewickie i  do Koszalina .

Część rzeczy zasili konto Fundacji Uśmiech, która jutro akurat robi zbiórkę osiedlową.

W dniu 29-tym trochę spanikowałam, że już niczego więcej nie znajdę.
A tu proszę!

Jeszcze mi dużo zostało!!

To działa, jak kula śniegowa!

I rację ma Córka, kiedy wygłasza mądrość:
"To, co dla ciebie jest zbędną rzeczą, dla kogoś innego może okazać się niezbędne" 

The game is on

sobota, 18 sierpnia 2018

Tatoo to tu

Fundnęłam sobie tatoo.
To znaczy Dzieci mi fundnęły:)
Córka z ekscytacją.
Syn z pobłażaniem.

Wnuk się przyglądał.
Chyba się rozczarował, bo był ciekaw, czy będę  krzyczała /piszczała /płakała /sykała z bólu.
Pod koniec zabiegu prawie zasnęłam
Usypiał mnie szum maszynki do tatuażu.

Trochę bolało, ale bardziej, gdy wieczorem odrywałam sobie plaster.

Pan Tatuator Kamil przesympatyczny.
Miejsce, pod dachem ze szkła, w klimacie artystycznej bohemy.

Mała  M. spytała Syna:
- No, i jak się czujesz z wytatuowaną mamą?
Syn się zdziwił pytaniem.
- Może robić co chce, nawet sobie kolczyk w nosie założyć!

W nosie nie założę.



'"ten kosz (tfu, ten kot) to wszystko moje"

Ten kot kojarzy mi się ze wszystkim, co moje.
I ze wszystkimi.
Których kocham.

Dzięki za Fundę!!!

czwartek, 9 sierpnia 2018

Kupię, sprzedam, pozamiatam...



...oraz oddam za darmo.
Ponieważ, jako się rzekło  podjęłam grę w pozbywanie się rzeczy ( dziś dzień 19-sty!), zaczęłam kombinować, jakby to robić ekologicznie.
I znalazłam (długo nie szukałam!) OLX.

Na stronie OLX jest prawie wszystko.
Można sprzedać, można  kupić, można zamienić. 
Można oferować pracę.
I można, oczywiście, oddać za darmo.

Można dostać darmo psa, kota,  koguta, kozę, świnki wietnamskie oraz kury nioski

Można kupić samochód, działkę, buty używane, cielaka, paździerze konopne i siano w belach.

Można zamówić organizację wesela i wynająć wodzireja.

Można zapisać się na kurs tańca oraz medycyny estetycznej.

Zamieściłam i ja  kilka ogłoszeń, i rozpętało się tornado.
Ludzie chcą mieć za darmo przeróżne rzeczy.
Oczywiście ciuchy. 
Oczywiście - książki. Nawet te trochę uszkodzone.
Nawet te bardzo stare, które zalegały na moich półkach od trzydziestu lat.
Dwie książki o teatrze mają pojechać do Szczecina!
Dwie malutkie książeczki o cerkwiach znalazły amatorów koło Żywca.

Szklaneczki trzy, każda z innej bajki.
Dziecięce  koło dmuchane.
Stare puszki po herbacie.
Stare, używane segregatory na kartki.
O stare krawaty walczyło kilka osób, jeden pan chciał mnie nawet przekupić.
Dziś stare, metalowe breloczki znalazły w ciągu pół godziny pięciu amatorów. 
Bluzeczkę różową, rozmiar S, wzięła Pani o rozmiarze 44, bo "taka śliczna"

Umawiam się.
Rozdaję.
Rezerwuję.
Odpisuję.


Dziwię się.

Niektórzy przychodzą pieszo, jedna pani przyjechała na rowerze, jeden pan aż dwoma autobusami ze Śródmieścia. 

Niektórzy piszą bardzo ładnie, uprzejmie.
Inni bez dbałości o formy - i gramatyczne i towarzyskie.

Ja się dziwię, a Kochana B. mówi mi:
- Ty nie znasz życia! Ludzie mają bardzo różne sytuacje bytowe.

Ona to wie.
Ludzie zostają bez pracy, bez mieszkania, opuszczają Domy Dziecka, więzienia, dostają mieszkania socjalne...
Przydaje im się wszystko. 

Niektórzy dodatkowo dziękują w kolejnej korespondencji.
Inni zaglądają po raz wtóry i znowu wymieniamy wiadomości. 

Dziś ktoś napisał:

"czy ma Pani, prócz tych rzeczy z ogłoszenia do wydania jakieś tzw. „przydasie”, bambetle, szpargały, drobnicę.
Niepotrzebne już rzeczy z szuflad, szafek, balkonu czy piwnicy?
Jakiekolwiek nieużywane rzeczy generalnie. Chętnie przygarnę"


Świat jest pełen niespodzianek i  nieoczekiwanych spotkań.

Przede mną jeszcze trochę oczyszczania przestrzeni życiowej. 
Zostało 275 przedmiotów do wydania.


piątek, 3 sierpnia 2018

Upał, upał wszędzie!

Co to będzie, co to będzie, 
śmierdzi wszędzie,
śmierdzi wszędzie!!!

Oprócz tego, że nie ma czym oddychać, że ciągle jestem mokra bez wchodzenia pod prysznic, że Kota leży bykiem i udaje nieżywą, że pranie wysycha szybciej, niż zdążę pomyśleć o jego zdjęciu, że kwiaty poetycko "mdleją",  a poza tym żółkną i schną, to jeszcze na dodatek wszędzie śmierdzi.

Śmierdzi staw zarośnięty roślinnością i wszelką inną "żywiną".
Śmierdzą śmietniki.
Śmierdzi z mojego kosza na śmieci, już kilka godzin po opróżnieniu z poprzedniej zawartości.
Śmierdzi pralka, chociaż cztery razy ją w ostatnich dniach, przy pomocy octu, sodki i chloru odsmradzałam. 
Zmienił jej się tylko rodzaj smrodu, z bagiennego na smród starej, mokrej skarpetki. 

Śmierdzę ja, po wczesnoporannym spacerze.
Śmierdzi  skoszona trawa, która  błyskawicznie zamienia się w kompost.
Nawet ulubione perfumy natrętnie "śmierdzą", bo zapach, którego potrzebuję NIE PACHNIE!
Bo trzeba mi świeżego, absolutnie bezwonnego,  chłodnego i czystego powietrza!!!

Tyle narzekania.
Poza tym :

Lato, Lato wszędzie,
Zwariowało oszalało moje serce,
Lato, Lato wszędzie,
A Ty dziewczę zaraz wpadniesz w moje ręce ..

To Nieżywe Schaby  śpiewały (swoją drogą, taki nieżywy schab też śmierdzi! Buuuu!)


P.S. Godzina 21.17
Wyszłam jeszcze raz z kijami.
Powietrze w parku nie pachniało wprawdzie maciejką, tylko resztkami z grillów, ale latarnie romantycznie rozbłysły.
Po alejkach, jak gigantyczne robaczki świętojańskie, sunęły światełka rowerzystów, a na plecach poczułam nawet coś w rodzaju chłodu!


Sierpień, sierpień wszędzie!