sobota, 18 sierpnia 2018

Tatoo to tu

Fundnęłam sobie tatoo.
To znaczy Dzieci mi fundnęły:)
Córka z ekscytacją.
Syn z pobłażaniem.

Wnuk się przyglądał.
Chyba się rozczarował, bo był ciekaw, czy będę  krzyczała /piszczała /płakała /sykała z bólu.
Pod koniec zabiegu prawie zasnęłam
Usypiał mnie szum maszynki do tatuażu.

Trochę bolało, ale bardziej, gdy wieczorem odrywałam sobie plaster.

Pan Tatuator Kamil przesympatyczny.
Miejsce, pod dachem ze szkła, w klimacie artystycznej bohemy.

Mała  M. spytała Syna:
- No, i jak się czujesz z wytatuowaną mamą?
Syn się zdziwił pytaniem.
- Może robić co chce, nawet sobie kolczyk w nosie założyć!

W nosie nie założę.



'"ten kosz (tfu, ten kot) to wszystko moje"

Ten kot kojarzy mi się ze wszystkim, co moje.
I ze wszystkimi.
Których kocham.

Dzięki za Fundę!!!

6 komentarzy:

PAPROCH pisze...

Ależ drobiazg, drobiażdżek :-) Cała przyjemność po tej stronie ;-)

mamuśka pisze...

Kolejny, fajny prezent!

PAPROCH pisze...

Ale następny fundujesz sobie sama :-)))

mamuśka pisze...

Ha, ha!

Anonimowy pisze...

Wow, jestem pod wrażeniem! Ogromnym. Podziwiam i pozdrawiam. Lila1

mamuśka pisze...

Ale dlaczego< Lilu?
To tylko mały tatuaż.