środa, 16 września 2020

Dzień dobry, czy jest Vaxigrip?


 "Przewodniczący Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy prof. Adam Antczak zwrócił uwagę, iż jest na sto procent pewne, że we wrześniu sezon zachorowań na grypę zbiegnie się z falą zachorowań na COVID-19. Dlatego bezwzględnie wszyscy powinniśmy zaszczepić się przeciw grypie."

 "Pomimo rekomendowanego przez WHO poziomu wyszczepialności społeczeństwa, który powinien wynosić 75% dla osób powyżej 65 lat, w Polsce wskaźnik ten wynosi jedynie 14,2%."

 

Poziom "wyszczepialności " karnie podnosiłam przez ostatnie 20 lat.

Początek września. Dzwonię do ulubionej poradni:

- Czy można się już szczepić przeciw grypie?

- Szczepionek nie mamy, ale mogę wypisać receptę.

Dostałam receptę. Cztery cyferki. 

Recepta na razie "nierealizowalna".


Połowa września. Telefon do poradni po raz drugi:

- Dzień dobry, czy są już może szczepionki?

- Nie ma i nie będzie. Proszę szukać w aptekach.

 

 Wszystkowiedzący internet komunikuje:
"W tym momencie w żadnej z dostępnych aptek w wybranej lokalizacji nie mamy ofert dla tego produktu."

 A innej stronie:
"W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy informację, iż pierwsza partia szczepionki ma być dostępna w aptekach już w środę/czwartek w tym tygodniu."


Hm. Nie mogę powiedzieć, że w aptekach szczepionki nie ma, bo nie szukałam. Byłoby to tylko stwierdzenie zasłyszane. 
 
Wybrałam się zatem  wczoraj na łowy. 
Szable...tfu! kije w dłoń!
 
Apteka pierwsza;
- Dzień dobry, czy jest Vaxigrip?
Pani (bez maseczki) warkliwie znad czytanej ksiązki:
-Nie! - krótko i węzłowato.
 
Apteka druga:
- Dzień dobry, czy jest Vaxigrip?
- Nie ma w hurtowniach. - Pani (w maseczce), zajęta liczeniem czegoś, odpowiada nie całkiem wprost.
 
Apteka trzecia:
- Dzień dobry...
- Nieee maaa... - odpowiada jedna z dwóch  pań z wyraźnym żalem. Druga rzuca mi zagadkowe spojrzenie.

Apteka czwarta:
-Nie, nie ma.- (nie zauważyłam maseczki, bo pani szybko gdzieś odeszła. 

Apteka piąta:
Pan (w maseczce) z gniewem - Nie ma!

Apteka szósta - w likwidacji.

Apteka siódma:
- Dzień dobry, czy jest Vaxigrip? 
Pani (w maseczce błękitnej) zaczyna wpisywać coś w komputer. Nadzieja !
Nagle pani zaczyna się śmiać, jakby dopiero teraz dotarło do niej, o co pytam.
- Nieee, nie ma!- odpowiada prawie z chichotem.
 
Apteka ósma została gdzieś z boku, bo o niej zapomniałam.
 
Apteka dziewiąta:
- Nie mamy, nie mamy! - pani w maseczce energicznie kręciła głową, jakby chciała być pewna, że dobrze zrozumiem jej głos zza zasłony. 

Apteka dziesiąta:
W oddali pani z burzą blond loków, bez maski. Apteka wyjątkowo duża, przez dzielącą nas przestrzeń pytam donośnie:
- Czy jest Vaxigrip?
Kręcenie głowy przeczące. Bez emocji.

Apteka jedenasta:
Młoda panienka. Bez maseczki. Odpowiada z wyraźnym żalem.
-Nie ma, nie ma...

Apteka dwunasta:
Wpadam na stający tuż za drzwiami stojak z butlą do dezynfekcji.
Pan w maseczce unosi zdziwiony wzrok.
- Nie ma..? - jakby się sam dziwił.

Do apteki trzynastej nie doszłam z braku sił witalnych.
 
Rezultat:
Vaxigrip - zero ampułek
Ilość przebytych kilometrów - 6,18
Ilości spalonych kalorii - 359

Wartość spaceru dla zdrowia cielesnego - nieoceniona.
 
Na pociechę kupiłam sobie kilo jabłek Gala. Pyszne.