piątek, 29 marca 2024

Do Portugalii lecę...

 


 ...do Portugalii!!

Bo na wspomniane  tu wcześniej urodziny, dostałam od mojej RODZINY taki piękny prezent!

Marzenia się spełniają. 

Albo ktoś je dla nas spełnia!

Ja marzyłam, żeby zobaczyć ocean.

No, to lecę. 

Lecimy we trójkę, bo mam zacną  obstawę i przewodników.

Porto. 

Lizbona. 

Tag. 

Płytki azulejos.

Wino. Mężczyźni. I śpiew.

 Cytat z książki "Samotność Portugalczyka":

– Jest dwa razy więcej osób mówiących po portugalsku w Oceanii niż całej populacji Luksemburga. A dwadzieścia procent populacji Luksemburga jest narodowości portugalskiej.


– Wymyśliliśmy kompas, żeglowanie, solonego dorsza, ciastka pasteis, karty prepaid do telefonów komórkowych.

 

– Jako pierwsi na świecie znieśliśmy karę śmierci.

 

– Napoleon próbował zdobyć Portugalię trzy razy – ani razu mu się nie udało.

 

– Nauczyliśmy Anglików pić herbatę, a pierwsza królowa angielska, która wypiła ją o piątej po południu, Katarzyna Bragança, była Portugalką.

 


– To my zawieźliśmy chili do Indii. Bez nas nie byłoby curry.


– Pierwszym Europejczykiem, który zbudował miasto w Azji, był Aleksander Wielki, drugim Afonso de Albuquerque.


– Portugalskie imperium przetrwało sześć stuleci – to najdłużej trwające światowe imperium w historii.

 

– Najstarsza księgarnia na świecie znajduje się w Portugalii. Jest to Livraria Bertrand w Lizbonie.


– James Bond został wymyślony w Estoril.

 

– Nasz Ronaldo jest lepszy niż brazylijski Ronaldo.

 

– Magellan był drugim najbardziej znanym Portugalczykiem, który służył hiszpańskiej koronie – Mourinho jest tym najsłynniejszym.

 

Imponujące.

A teraz Ja tam będę. 

Doniosę, co trzeba. 

Do zo. I nara.


czwartek, 28 marca 2024

Działo się!

No i już po. 

Premiera się odbyła.

Najpierw kawa, herbata, ptasie mleczko i TREMA. 

Kapcie, załóż kapcie!

Gdzie gwizdek?

Królik na scenę!  Zuzia się odsuń. 

O światłach nie zapomnij!

Idą, idą!

Na miejsca. Już. Muzyka gra. 

*

Dzieci się śmiały.

Komentowały. 

Dawały rady.

Znaczy, dobrze jest!!!

*

Potem już tylko brawa i ukłony.

Kwiaty.

Przemowy.

Podziękowania.

Dzieci zachwycone. Dorośli uśmiechnięci.

Zdjęcia, zdjęcia. Bez czerwonego dywanu.

*

Dziękuję wszystkim za dobre myśli i kciuki.

Pomogły.

Wesołych Świąt!!!





wtorek, 19 marca 2024

W czwartek premiera

Zaczęło się niewinnie. 

Senioralny "Seniorek" dostał propozycję udziału w warsztatach tworzenia kukiełek w jednej z  pracowni bałuckiego MSK  (Miejska Strefa Kultury), w zamian za pokazanie ich w jakiejś krótkiej scence.

 

- Napiszesz coś? - zapytała  Menedżerka Wiesia.

- Napiszę - tak sobie niezobowiązująco potwierdziłam. Chociaż nie musiałam. Mogłyśmy skorzystać z jakiegoś gotowca. 

Napisałam. Coś tam. Krótkiego.

 

MSK Żabieniec usadowione jest od ponad 60 lat w zabytkowej willi Samuela Brzezińskiego, współwłaściciela założonej  w 1905 roku garbarni skór. 

Budynek pełen jest zakamarków, przejść, schodów i pokoi. 

Pełen dawnych oddechów, dawnych głosów, śmiechów, może zapachu świec szabasowych albo świątecznego czulentu. 

Takie miejsca zawsze rzucają na mnie czar. 

Tutaj w progu dodatkowo rzucił mi się w oczy plakat:

O, la, la!!!

To w tamtym momencie po raz pierwszy poczułam, że robi się tak "jakby serio"

Wkrótce okazało się też, że będziemy robić lalki teatralne, a nie żadne "kukiełki". Lalki jawajki, lalki pacynki, oraz - owszem te na kiju, kukły. 

Gospodynią pracowni U-La-La jest Pani Dwojga Nazwisk Beata, absolwentka łódzkiej ASP, twórczyni  lalek do filmów animowanych, między innymi do oskarowego „Piotrusia i Wilka”.

Moje małe "coś" potraktowała z pełną profesjonalizmu powagą. 

 

Pani Dyrektorka Grażyna zafundowała teatrzykowi stelaż "wystawienniczy".

Pani Kierowniczka Kinga  podpisze porozumienie o współpracy.

Pan Artysta Tomek cykał zdjęcia.

Menedżerka Wiesia dwoi się i troi.

Króliczki prezentowe rozmnażają się  w tempie iście króliczym.

 


Łódzki informator kulturalny "Co jest grane" wrzucił nas w terminarz wydarzeń nadchodzących .

O, la, la!!!!

Premiera w przyszłym tygodniu.

***

Ja tymczasem mam wrażenie, że ulepiłam coś jakby śnieżkę, która wymsknęła mi się z rąk i sama z siebie utoczyła wielką kulę.

W sam raz na bałwana. 

Na dodatek w kapeluszu i szaliku.


P.S. Trzymajta kciuki.