niedziela, 31 lipca 2022

Statystycznie

 

Różne miłe Osoby zadają mi pytania.

Jak się czuję? Jak się mam? Co u mnie? 

Odpowiadam najczęściej: okej, w porządku, jak zwykle, nic nowego, bez zmian. 

Najczęściej. Statystycznie w normie. 

Wszyscy zadowoleni. Ja też.

Czasami. Przedwczoraj. Albo w czwartek -

Maszerowałam z kijami. 

Objawy niedocukrzenia rozpoznaję szybko, czasami mi  się zdarzają, dlatego zawsze  noszę przy sobie  cukierki.

"Wymienione objawy hipoglikemii pochodzą od układu autonomicznego współczulnego; są one wynikiem działania adrenaliny. Przy niskim poziomie cukru we krwi zwiększa się wydzielanie tego hormonu, bo jego zadaniem jest ostrzeganie organizmu o niebezpieczeństwie

  • głód (szczególnie na słodycze),
  • wzmożone pocenie się, tzw. zimny pot (bez przyczyny, w czasie odpoczynku, snu itp.),
  • drżenie rąk i nóg,
  • nogi „jak z waty”,
  • niepokój,
  • pobudzenie,
  • bladość skóry,
  • kołatanie serca (tachykardia)."

Mam większość z powyższych. O bladości skóry nie wiem. Spocona jestem i tak, bo zawsze jestem spocona, gdy szybko maszeruję.

Zjadam krówkę. Powinno zaraz minąć. 

Powinno. Nie mija.

Stoję przed przejściem dla pieszych. Nogi mi się trzęsą, zastanawiam się, czy dam radę przejść, zanim światło się zmieni na czerwone. O podbiegnięciu nie ma mowy. Idę, uważnie stawiając stopy jedna przed drugą. Nie mogę się potknąć na środku jezdni.

Przeszłam.

Ponieważ nic nie mija, witam się z następną porcją adrenaliny.

"Podczas napadu paniki współczulny układ nerwowy pobudza nadnercza do uwolnienia dużej ilości adrenaliny. Jej nadmiar może w bardzo krótkim czasie spowodować następujące symptomy fizyczne (tzw. objawy somatyczne): 

  • kołatanie serca
  • pocenie się;
  • drżenie;
  • brak tchu;
  • uczucie duszenia się;
  • ból lub dyskomfort w klatce piersiowej
  • nudności i bóle brzucha
  • zawroty głowy
  • mrowienie;
  • dreszcze lub uderzenia gorąca."

Uderzenie gorąca, owszem. Zawroty głowy, mrowienie dłoni, brak tchu...  

Dodajmy jeszcze natrętne myśli, zalew myśli, galopada, myśli.

Dlaczego nie mija?

A jeśli się przewrócę? Zemdleję? 

Złamię sobie coś? Walnę się w głowę?

Siadam na ławce. Tropię kolejne objawy. 

Czy mi się ciemno robi w oczach?  Czy serce mnie boli? W uszach bardziej szumi?

Ludzie umierają wszędzie. Nie tylko w łóżkach, szpitalach, wypadkach drogowych.

Umierają też w sklepach, na spacerach, u fryzjera...

Na szczęście mam przy sobie dokument z nazwiskiem. W telefonie numery do bliskich...

 

Wszystkie te  myśli zajmują  mi tyle czasu, że poziom cukru powoli się stabilizuje. Wstaję. Stoję. Idę. Powoli, ale idę. 

Żyję.


No więc, tak. 

Statystycznie, jest najczęściej OK. 


 

sobota, 30 lipca 2022

Gdzie one są?


Nie wiem.

Nie wiem, gdzie są wszystkie moje posty, które wymyśliłam.

Może raczej, które "się wymyśliły".

Zdania, frazy, teksty, pojawiają się, jak zjawy w starym zamku o północy. Chociaż dzieje się to oczywiście w środku dnia białego.  Mój mózg uruchamia jakieś szlaki, po których przechadzają się słowa. Wystarczy, że zaczynam iść w rytmie "prawa, lewa".

Dorota Kotas podobno wymyśliła swoją pierwszą książkę w czasie medytacji na jodze. Tak napisała w "Cukrach". Wymyślała, zapamiętywała i zapisywała po powrocie do domu.

Szczęściara z dobrą pamięcią. 

(Się właśnie zastanowiłam, czy dobra pamięć, to zawsze szczęście ?)

Moje słowa, słowa, słowa ulatują, rozwiewają się jak babie lato, albo dmuchawce. Zostają pozawieszane na gałęziach, wśród dojrzewających jarzębin i mirabelek.

Więc, jeżeli zastanawiacie się, dlaczego nie piszę tu i gdzie te posty - to już wiadomo. Wietrzą się w koronach drzew.