środa, 14 grudnia 2022

Co kto lubi

Śnieg spadł wcale nie w święta.

Spadł, kiedy chciał. 

Śnieg  jest wolnym duchem.

A wolność ja lubię ogromnie.

Lubię śnieg.

Lubię, gdy pada. 

Gdy pada cichutko, lekko, jakby piórka ze skrzydeł aniołów sfruwały na ziemię. Usypiająco.

Gdy wali wielkimi  płatami, trochę rozgniewany.

Lubię, gdy tańczą w powietrzu małe gwiazdki. Nie mogą się zdecydować, czy wolą wirować z wiatrem, czy położyć się i skrzyć.

Pamiętam taki wieczór lutowy. 

Był rok 1991, odwiedziłam Hamburg, będący  wtedy Wielkim Światem. Wracałam z dyskontu ALDI, o którym w dalekiej Polsce tylko się słyszało. Latarnie świeciły żółtym światłem. W tym świetle płatki śniegu wyglądały magicznie, bajkowo. Tak się też czułam.  Jak Gerda u Królowej Śniegu.

Lubię, gdy śnieg skrzypi pod nogami.

Lubię wydeptywać świeże ślady w białym puchu.

Lubię, gdy spada mi z gałęzi za kołnierz.

Uwielbiam, gdy wielkimi czapami leży na świerkach i jodłach.

Cieszę się, że zasłania wszystkie brzydoty, psie kupy, zgniłe liście, suche badyle. Ozdabia białą koronką balustrady, siatki parkanów, odrapane z farby poręcze balkonów.


Wiem, że niektórzy nie lubią śniegu. 

Nienawidzą!

Gospodarze domów, zwani drzewiej dozorcami. Bo muszą wstawać skoro świt i walczyć z mokrym, ciężkim badziewiem.

Kierowcy, bo ślisko na drogach osiemnastej kolejności piaskowania.

Piesi, łamiący nogi na oblodzonych chodnikach. A z nimi chirurdzy ortopedzi. I pielęgniarki na SOR-ach.

Ptaki, bo chowa im się jedzenie.

Z tego samego powodu - zwierzyna leśna.

Właściciele domów z podjazdem do odśnieżania.

Moja Córka - bo śnieg jest zimny i mokry.

Janek też nie lubił śniegu, bo nanosił się do domu na butach i potem pełno było błocka i piasku. Janek nienawidził piachu na podłodze.

 

Cóż, co kto lubi...

 

A śnieg i tak pada, kiedy chce.